czwartek, 1 marca 2012

Rozdział II

[...] Zauważyłam w Kate coś dziwnego , coś co widziałam w dniu gdy poznała mojego brata. Trochę żałuje tego że im się nie ułożyło , Kate jest moją przyjaciółką odkąd pamiętam a Matt moim bratem więc nie jest mi łatwo. Nie chce przyjmować żadnej strony , by ich nie zranić (czy coś w tym stylu). Westchnęłam idąc w kierunku sali od historii , nasza cała klasa jak grzeczne i posłuszne dzieci stali już ustawieni przy drzwiach. Nie rozumiem ich , ogólnie całej tej pieprzonej szkoły po co komu zasady którym trzeba nie dostosowywać. Ludzie powinni mieć własne zdanie , a skoro chcą uczęszczać na lekcje po prostu stoją przed drzwiami...leżąc siedząc czy też śpiąc to ich wybór. Spojrzałam na Kate , posłusznie leniwym krokiem stanęłyśmy na końcu kolejki do sali.. Rozejrzałam sie po twarzach osób zgromadzonych , każdy miał w rękach zeszyt lub kartkę z niekrótką notatką. Co?! Czyżbym o czymś zapomniała ? Prymuską nie jestem ale uczę się prawie z lekcji na lekcje. Teraz nie miałam na to siły , jedna jedynka w te czy wew te nic mi nie zrobi. Nie spałam całą noc , myślałam o różnych sprawach o których dowiedziałam się niedawno , wiedziałam że w końcu muszę o wszystkim powiedzieć Kate, ale nie teraz nie chciałabym namieszać w życiu wszystkich jeszcze bardziej. Zauważyłam jak w naszym kierunku zmierza Pani Margaret Cidy. Patrzyłam z nadzieją by podeszła do nas i oznajmiła że Panny Kraap nie ma , że przejechał ją autobus lub inny pojazd na kółkach ( no dobra żartuje, nie chcę być powodem kogoś śmierci - na razie). Rozejrzałam sie po korytarzu wszystkie klasy już zdążyły wejść do swoich sal i zapewne odbywają już swoją męczarnie. Zastanawiając sie dlaczego korytarze szkolne ciągną sie w nieskończoność patrzyłam jak Margaret dociera do nas z szerokim uśmiechem. Co mnie nie dziwiło , ona (mówiąc ona - tak nie mam szacunku do starszych).. zawsze jest pogodna i szczęśliwa z życia a przynajmniej taka wydaje sie być.
- Dzisiaj odwołano wam lekcje historii - Oznajmiła w końcu , spokojnym i zadziwiająco opanowanym głosem. I nagle poczułem ucisk w żołądku , nie ze zdenerwowania a raczej ze szczęścia. Ominie mnie kartkówka, odpowiedź czy tam sprawdzian. Nie mam pojęcia ostatnio nie jestem bieżąco z sprawami ''szkolnymi''... czy też ''życiowymi''
- Więc z kim mamy zastępstwo - Uniosłam brew patrząc na nią. Mimo swojego młodego wieku , nie jest atrakcyjną kobietą. Jej rozczochrane włosy opadały jej na twarz a zarośnięte brwi zasłaniały głęboki kolor jej oczu. Szczupła , bardzo szczupła kobieta.. Tak ! można by ją opisać jednym zdaniem ''Brzydula Ula''.. Jej starodawny styl ubierania wnioskował że nie jest ona mężatką i zapewne nadal mieszka z rodzicami.. O czym ja myślę??!!... wzdrygnęłam sie gdy Kate szturchnęła mnie delikatnie..
- Co jest - Zapytałam szybko , przenosząc wzrok na nia.
- Co ty Steve , śpisz? Mamy okienko .. nie ma lekcji. ... Przynajmniej tej - Wzruszyła ramionami. Przytaknęłam jej ruchem głowy i spojrzałam z powrotem na Pannę Cidy.
- Macie udać sie do świetlicy lub biblioteki , nikt nie ma opuszczać terenu szkoły na tej godzinie. Jasne ? - Zapytała a wszyscy lub część z nich przytaknęło jękiem ''Tak''. Patrzyła na nas jeszcze przez chwilę i odeszła. Przewróciłam oczami wrzucając plecak do szafki która stała tuż obok sali 300 (gdzie odbywały sie lekcje Historii).
- Kto by jej słuchał. -powiedziałam do siebie , wiedząc że i tak połowa mnie usłyszała. Spojrzałam na Kate po czym na resztę klasy.
- Idziemy ?
- Oszalałaś ? - z grona osób usłyszałam cichutki głosik od razu wiedziałam kto to jest. Drobny chłopczyk.. Mówiąc ''chłopczyk''..mam na myśli to w sensie dosłownym. Nie wysoki zaledwie metr sześćdziesiąt , klasowy kujon. Zawsze przestrzegał zasad i reguł.
- O jej Bodzio - Nie miał tak na imię , ale tak właśnie uwielbiałam go nazywać po tym jak obejrzałam film o dzieciaku który rozumem przewyższał filozofów. - nie martw sie nie musisz iść z nami. Biblioteka jest w tamtą stronę - Wskazałam mu dłonią po czym przeniosłam wzrok na przyjaciółkę i pozostałych..
- No weźcie chodźcie , przerwa na papierosa nam nie zaszkodzi.
- Dobra ja wchodzę - Kate stanęła tuż obok mnie posyłając mi uśmiech zrozumienia. - Idziemy ? -zapytała ponownie wszystkich obecnych.- Oczywiście nie razem , każdy pójdzie w swoją stronę na tej godzinie. Chodzi mi tylko o to żeby nikt nie zjawił sie w świetlicy ani bibliotece... z naszej klasy , prócz Bodzia.. - przewróciła oczami. A ja zrobiłam krok na przód.
- To duża szkoła , jeśli nikt tam sie nie zjawi nie zorientują sie że powinniśmy teraz tam przebywać. - Patrzyłam na każdego z osobna , wszyscy z uśmiechem na twarzy ruszyli korytarzem w stronę schodów prowadzących do głównego holu gdzie najbezpieczniej było wydostać sie ze szkoły. Znamy tego strażnika..zawsze pozwala uczniom opuszczać teren pod ochroną ( zabudowany zwany szkołą , budą WIĘZIENIEM !!) , nie wiem może dlatego że jest za stary by kogokolwiek gonić. Gdy wszyscy zniknęli mi z oczu .. korytarz był zupełnie pusty.
- Nie znam tego kolesia na którego dzisiaj wpadłaś - Rzuciłam by zacząć jakąś normalną rozmowę z ludźmi na poziomie. - pewnie jakiś nowy - zaśmiałam sie szturchając ją delikatnie, na jej twarzy pojawił sie promieniujący zachwytem uśmiech - przystojny jest. [...]

--Steve

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz