- Steve , co jest ? Oszalałaś? - spojrzał na nie wymownie prostując sie na kanapie.
- Chciałeś pogadać , więc słucham. - wycedziłam.
- Tak chciałem. -zamilkł na chwilę spuszczając wzrok - Steve , nie wiem co mam robić. Tak wiem że narkotyki.. - Westchnął a ja prawie równocześnie z nim, w duszy ... Nie chciałam mu przeszkadzać, mało rozmawiamy. - Niszczą mnie i sprawiają problemy innym , postanowiłem z tym skończyć.. - Przyglądałam mu sie badawczo , spodziewałam sie dostrzec rozbawienie , coś co by oznaczało że sie ze mnie nabija. Ale tak się nie stało mówi całkiem poważnie. Teraz już wiedziałam dlaczego tak źle wygląda, nie bierze . ! Co sprawia że organizm słabnie.
- Matt - Zaczęłam wolno kładąc mu rękę na ramieniu- Bez względu na wszystko jesteś moim bratem. Moją jedyną rodziną, zawszę Ci pomogę i będę Cie wspierać w trudnych sytuacjach. Po prostu tak musi być. - Przytuliłam go odruchowo, ten od razu odwzajemnił uścisk a w moich oczach (zmęczonych oczach) zakręciły się łzy szczęścia.. ale nie płakałam.
- Dobra koniec tych czułości - Odsunął sie ode mnie i spojrzał w oczy. -Dzięki siostra - szepnął po chwili.
- Nie masz za co...poważnie. Nie jestem taka zła przecież - Zaśmiałam sie a on rzucił mi zabawny uśmieszek.
- Jak dla kogo - mruknął pod nosem.
- Dobra pogadamy na ten temat jeszcze , obiecuje. A teraz idę do pokoju, dzisiaj wieczorem impreza..pamiętasz ? - wyszczerzyłam sie jak głupia.
- Tak pamiętam , nie bardzo mam ochotę na nią pójść. - skrzywił sie w uśmiechu i spojrzał w okno. Od razu zorientowałam się o co chodzi.
- Możesz winić tylko i wyłącznie siebie Matt , ty to zniszczyłeś nie ona - rzuciłam bez przemyślenia.
- Wiem , nie chce o tym gadać , jasne.. ? - spojrzał na mnie, przez jego ciemne oczy przenikała nutka gniewu.
- Jasne , jak chcesz. Ja tylko powiedziałam jak jest , zrobiłeś największe świństwo. Tak na prawdę nigdy bym sie tego po Tobie nie spodziewała , a ta suka - zadrwiłam. ... - ... jeszcze z nią pogadam. - Nie chciałam powiedzieć Mattowi jakie plany mam w stosunku do Caroline Juliet Macaulay.
- Nie ważne - wstał i poszedł do kuchni. Tak właśnie unikał rozmów na tematy właśnie z nim związane. Westchnęłam kręcąc głową i ruszyłam na górę do swojego pokoju. Gdy tylko otworzyłam drzwi zorientowałam sie jak szybko musiałam sie dzisiaj szykować do szkoły , wszystko było porozrzucane a łóżko wyglądało jak bym dopiero z niego wstała. Ogarnęłam wszystko szybko było w końcu już sporo po piętnastej. Co ja mu zrobię - pomyślałam. - Zamiast po informować nas dwa a przynajmniej dzień wcześniej. Idiota.! - Westchnęłam i podeszłam do garderoby w zamyśleniu. Myślałam co ja mam niby dzisiaj włożyć , wiem to nie jest mój jedyny problem. Nie jestem, tego pewna że Matt na prawdę chce sie zmienić..przestać brać.
- Steve !! - usłyszałam krzyk Matta dobiegający z dołu.
- Już ! - podeszłam do barierki i spojrzałam w duł , Kate stała i patrzyła na mnie. Była strasznie zdenerwowana i przysięgam nigdy wcześniej w jej oczach nie widziałam takiego smutku. Zbiegłam szybko po schodach i stanęłam przed nią.
- Steve .. -usłyszałam cichy, cieniutki głosik małej Zoey , była w ramionach Matta .. Obradowałam ja szybko szczerym i pełnym przyjaźni uśmiechem. Jej mała twarzyczka była zaczerwieniona od płaczu.
- Co sie dzieje - Przeniosłam wzrok na Kate. Udawałam że nie wiem , ona od zawsze miała problemy z rodziną. W sumie głównie dlatego cieszyłam sie że Roba nigdy nie ma w domu.
- Ojciec wrócił - Jej słowa krążyły mi w uszach jak echo. - Jest w domu .. i znowu awantura. Znalazłam małą na schodach, na werandzie. - wycedziła przechadzając sie w tę i z powrotem.
- Kate uspokój się , możecie tu zostać.. - Przytuliłam przyjaciółkę - Może my dwie pójdziemy sprawdzić co sie tam dzieje a Matt zostanie tutaj z Zoey ? - zapytałam starając sie by mój głos brzmiał spokojnie, nie wyszło mi. Jestem równie mocno zdenerwowana co Tee. Znamy sie od zawsze , dokładnie wiem co sie dzieje u niej w domu. Często przychodziła do mnie by przeczekać sprzeczki ( a raczej wojny ) jej rodziców. Współczułam jej strasznie chciałabym by jej starszy wyjechał i już nie wrócił by ona, jej siostra i matka mogły żyć w spokoju, nie mówiłam tego na głos ale ona dobrze wie jakie mam zdanie na ten temat. [...]
--Steve
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz