wtorek, 6 marca 2012

Rozdział VII

[...] Sama nie wiedziałam co robić . W tej chwili byłam w emocjonalnym dołku . Nie wiedziałam co tak właściwie myśleć. Tak , często zdażały się kłótnie , ale już po prostu nie wyrabiałam . Miałam dość , w końcu jestem już prawie pełnoletnia i jestem pewna, że gdy dotrę do tej osiemnastki wyniosę się od tej patologicznej rodziny a Zoey wezmę ze sobą. Nie pozwolę aby ich kłótnie pozbawiały nas dachu nad głową . Zawsze mogę Zostać u Steve na jakiś czas . Matka przez pierwsze dni nie zorientuje się, że nas nie ma . Z pewnością .
- Tak, to dobry pomysł - skinełam głową i odwróciłam sie na pięcie w kierunku wyjścia .
- Może, pójdę .. - zaproponował Matt .
- Nie, przecież nie wezmę tam małej - pokręciłam głową .
Byłam sama sobą zdziwiona . Pierwszy raz od dawna zamieniłam, aż tyle słów z Matthewem .
- No nic , trzeba iść - dopadł mnie głos przyjaciółki a ja sama trąciłam noskiem, drobny nosek Zo .
Przez całą drogę zastanawiałam się co teraz dzieje się w domu . Nie wiedziałam czy mam się spodziewać jedynie tłuczonego szkła czy broń Boże rozlewu krwi . Nie wiem . Kiedy byłyśmy już przy bramie wejściowej i zobaczyłam dom w całej okazałości odezwały się wspomnienia . Serio . To, aż niewiarygodne jak dużo radości sprawiało niegdyś przebywanie w tym budynku . Nie jestem ćpunką, ale przyżekam, że każdy moment z mojego dzieciństwa przeleciał mi przed oczami . Zaśmiałam się przypominając jak długo chodziłam za mamą i prosiłam, a wręcz błagałam o rodzeństwo . Oczywiście zdawałam sobię sprawe jakaa to odpowiedzialność, ale żądźa posiadania takiego małego stworzonka jak Zo uświadamiała mnie w fakcie, że było warto .
Teraz to miejsce to jedne, wielkie bagno .
Westchnęłam cicho a Steve spojrzała na mnie z troską . Ona chyba najlepiej zdawała sobie sprawe z Tego jak mi źle .
- Wszystko okej ? - zapytała a ja tylko pokręciłam głową .
- Nic nie jest okej . Chcę mieć to już za sobą - wypuściłam głośno sporą dawke powietrza i ruszyłam w kierunku miejsca niegdyś nazywanego '' Domem '' . [...]
Już nie było słychać krzyków, łomotań itepe . Złapałam za gałkę drzwi frontowych i pchnęłam je umiarkowaną siłą wchodząc do środka .
To co zobaczyłam zbiło mnie z nóg . Wnętrze wyglądało tak jakby przeszło przez nie tornado . Nie spodobał mi się ten widok . Podeszłam do stołu gdzie leżała karteczka a na niej napis " obiad macie w lodówce " .
- Dobre - zgniotłam kartę i rzuciłam za siebie .
Widziałam, że Steve nie wiedziała co odpowiedzieć . Dla niektórych mogło się to wydawać zabawne .
- Chodź - zawołałam i weszłam po schodach do góry w kierunku mojego pokoju . Wyjełam spod łóżka walizkę i zaczełam wyrzucać wszystko z szafy wprost do torby .
- Mam nadzieje, że się nie obrazisz jeśli przenocujemy u Ciebie kilka nocy . Naprawdę nie będziemy sprawiać problemów .
- Jasne, nie ma sprawy - wycedziła przyjaciółka a ja chyba z bezsilności przytuliłam się do niej .
- Dziekuję - powedziałam tak cicho, że ledwo można było mnie usłyszeć .
Chwile później oderwałam się od przyjaciółki i dopięłam torbę wrzucając rzeczy siostry .
Zeszłyśmy na dół . Przed wyjściem zgarnęłam klucze z drewnianej komory i wychodźąc zamachnęłam się wyrzucając pęk jak najdalej { jednak ten rzut palantówką na zajęciach się przydał }.
Steve była widocznie zdziwiona tym co robię, ale to była moja zapłata .
Wróciłyśmy do domu Stev. . Kiedy wciągałam walizke po schodkach przed wejściem podszedł Matt i zaoferował pomoc . Nie byłam w stanie zaprzeczyć . Pomógł mi wnieść rzeczy do środka a ja sama dostrzegłam siedźącą przed telewizorem, na ziemi Zoey oglądającą jakieś kreskówki oraz wżerającą tosty ze stopionym serem i ketchupem . Mm, na sam widok zaburczało mi w brzuchu , ale nie dałam po sobie poznać .
- Napijesz się czegoś? - zapytała Steve. Zanim zdążyłam cos powiedzieć ona juz popędziła w kierunku kuchni . Widocznie była tak głowna jak ja .
Uśmiechnęłam się, usiadłam na kanapie i poczochrałam jasne włoski siostry . Zo nie była juz przestraszona . Wręcz przeciwnie - wydawała się szczęśliwa .
Nim sie obejrzałam stał za mną Matt . Opierał się łokciami 0 oparcie sofy spoglądając na mnie małą.
- Wszystko okej ? - zapytał a ja serio poczułam w jego głosie troskę.
- Tak - przytaknełam chociaz chciało mi się płakać .
I kogo ja oszukuję ? Przecież był on jedną z osób które znały mnie na wskroś . Przeskoczył na drugą stronę kanapy siadając tuż obok i objął mnie ramieniem. Nie miałam siły protestować . Wtuliłam się w niego a łza zakręciła mi sie w oku . Co ja robię ? Przecież ja nie płaczę. Tylko nie pomyślcie, że nie mam uczyc czy coś po prostu nie robie tego publicznie . Nawet nie zauważyłam gdy weszła do salonu Stev. [...]

-Kate

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz