środa, 14 marca 2012

Rozdział XVII

[...] Musiałam odetchnąć po tym co sie stało . Przyznam, że byłam zaskoczona powrotem ojca chociaż nie wiem czemu . Jeszcze kilka dni temu normalnie mieszkał w tym domu . Mówiąc normalnie mam na myśli przeważnie .
Musiałam ochłonąć . Ruszyłam w kierunku placu nad jeziorem . Większość uczniów naszego liceum się tam spotykało po lekcjach czy w weekendy . Kiedy dotarłam na miejsce dostrzegłam od razu Caro z jej bandą. To był okropny widok . Nie znoszę dziewczyny , właściwie gdy ją widzę to mam ochotę się utopić bo doprowadza mnie do szału . Jednak przeszłam koło nich bez większego zainteresowania . Oczywiście nie obyło się bez zbędnych uwag typu : " uu , a gdzie twoja mała rodzina ? " . Oczywiście dawała nacisk na słowo " MAŁA " chcąc przypomniec, że ma Matta po swojej stronie . Nie roumiem chłopaka . Jak może się tak dawać ? przecież to on był zawsze pierwszym, który mówił, że nie pozwoli sobą miotać . A teraz ? Teraz jest jak jej piesek . Nie zależało mi na takim Matthewie .
Bez słowa minełam grupę i usiadłam na trawie opierając się o kłode . Byłam sama. Nie dostrzegałam nikogo z " mojej małej paczki " . Westchnełam cicho i odpaliłam papierosa .
- To ostatni . Muszę się zaopatrzyć - mruknełam pod nosem .
- No , chyba będziesz musiała - usłyszałam głos Mikea .
Wziął mi z ręki fajke i zaciągnął się .
- Głupku ! to ostatnia ! - wycedziłam próbując sięgnąć po papierosa jednak bezskutecznie .
- Nie słyszałaś, że to nie zdrowe ? Jak się podzielisz to wyjdzie Ci na zdrowie - uśmiechnął się szelmowsko a ja wywróciłam oczami .
- Nie zależy mi na zdrowiu - oznajmiłam .
- Ale nam tak - odparł rozbawiony i ugasił fajke .
Wcale im nie zalezy na moim zdrowiu . Przecież każdy z naszego grona pali a niektórzy wciągają. W sumie nigdy nie słyszałam aby ktoś umarł z powodu palenia . To tak jak nigdy nie widziałam, jak ktoś upada przez skórke od banana . Damnn .
Mike odruchowo poczochrał moją jasną czuprynę i uśmiechnął się głupkowato . Popchnęłam go na tyle mocno aby mógł spaść z kłody i wybuchłam gromkim śmiechem . Nigdy nie zapomnę jego zdezorientowanej miny w tym momencie . Usiadłam na nim krzycząc, że wygrałam i ma mi odkupić papierosy . To mogło wyglądac jak sprzeczka, ale po każdym słowie miałam ochotę się roześmiać i nie przestawać .
Kiedy rozejrzałam się dostrzegłam stojącą niepodal Steve . Zeszłam z Mikea i gwizdnęłam na palcach w charakterystyczny sposób nie będąc pewna czy mnie zauważyła . Niby spoglądała w moim kierunku , ale nie szkodziło się upewnić .
- Co wy robicie ? - zapytała rozbawiona Eve a ja zmrużyłam powieki spoglądając wrogim spojrzeniem na przyjaciela .
- Zajebał mi ostatniego papierosa - skrzyżowałam ręce a Mike nie przestawał się śmiać .
- Może nowy przyjaciel będzie miał - odparł i skinał głową w kierunku molo .
- Hę? - zmarszczyłam brwi i zerknełam w owym kierunku .
Przy mostku siedział Stev . . Przyznam, że byłam nieco zdziwiona .
- Dobra pójdę zapytać - wycedziłam .
Ruszyłam w kierunku Steva . Prawdę mówiąc wcale mi nie chodziło o głupie fajki . Czułam potrzebę pogadania z nim .
- Cześć, mogę ? - zapytałam spoglądając na Stevena .
Chłopak uniósł wzrok ku górze po czym zerknął na wolne miejsce obok .
- Jasne - odparł .
Usiadłam i ujęłam w dłoń źdźbło trawy .
- Jak się czujesz ? - zapytał po chwili .
- Chyba dobrze - skinełam głową a on się uśmiechnął .
- To dobrze , bo prawdę mówiąc chyba wpadam w najgorszych momentach nie sądzisz ? - zapytał a ja pokręciłam głową .
- Nie.. to nie tak . Ostatnio mam małe .. duże problemy - odparłam i westchnęłam cicho spoglądając przed siebie [...]

- Kate.

1 komentarz: