sobota, 3 marca 2012

Rozdział IV

[...] Z uwagą cały czas słuchaliśmy Stevena. Ciekawi mnie dlaczego akurat dzisiaj wszyscy nauczyciele mają jakieś ''problemy''. W zasadzie co mnie to wg obchodziło ? Najważniejsze że nie ma lekcji i nie musimy marnować czasu , cennego czasu na siedzenie w salach w tak piękną pogodę. (Co ja mówię , od kiedy interesuje mnie pogoda). Napięcie pomiędzy Mattem a nowo poznanym kolesiem podnosiło sie z każdą sekundą. Spojrzałam na Kate , ona najbardziej wydaje sie być zdenerwowana z nas wszystkich. Podeszłam do niej wolnym krokiem obdarowując ją szczerym i przyjaznym uśmiechem. Skoro nie mamy lekcji .. ''przez godzinę'' wypadałoby coś wymyślić na ten czas. Drzewo przy którym stoimy od zawsze było naszym miejscem spotkań , od kąt nasza paczka sie zjednoczyła.
- Steve podziel się z bratem - Ponownie usłyszałam błagalny głos Matta w moim kierunku.
- Czy Ty sie nigdy nie nauczysz że jest takie coś jak sklep - mruknęłam na niego.
- Brak środków..- odpowiedział bez namysłu.- Rozejrzałam sie po wszystkich , napotkałam wzrok Evana , przyglądał mi się badawczo przez co od razu poczułam sie niezręcznie. Od pewnego czasu zauważyłam że darzy mnie sympatią a może i nawet czymś więcej. Ale czy ja potrzebuję jakiegokolwiek związku. W moim życiu tyle sie ostatnio dzieje , jestem sama z Mattem.. mieszkamy z najlepszym przyjacielem mojego ojca. Po ich śmierci nic sie nie układa.. właśnie ich śmierci. Najgorsze jest to że nie jest ona wyjaśniona.. Nie wiem co się stało, zginęli w pożarze zaledwie półtora roku temu. Wszystko mnie przytłacza , co boli jeszcze bardziej.
- Gdybyś nie tracił kasy na dragi na pewno stać Cie byłoby na fajki. - Westchnęłam ciężko odwracając od niego wzrok.
- Steve , w porządku - Kate spytała spokojnym i pełnym troski głosem. Uśmiechnęłam sie do niej po krótkiej chwili , sygnalizując tym ''pogadamy później''
- Nie nic mi nie jest , wszystko gra. - przytaknęłam wolnym ruchem głowy , zauważyłam jak Steven przygląda się nam w milczeniu. - Więc - zwróciłam sie do wszystkich obecnych. - mam pomysł na dzisiejszy wieczór...zważając na to iż jest dzisiaj piątek, słyszałam że Mike organizuje imprezę. I w zasadzie nie wiem czemu dowiaduje sie tego dopiero dzisiaj - przewróciłam oczami uśmiechając sie delikatnie. - no więc , idziemy? - rozejrzałam sie po twarzach wszystkich obecnych ... i wywnioskowałam od razu że pomysł im sie spodobał. Nagle na swoim ciele poczułam silny a za razem delikatny uścisk mężczyzny. przytulił mnie od tyłu delikatnie unosząc że aż straciłam ziemię pod stopami.
- Impreza ? .. jasne że idziemy. - Twardy męski głos Evana, zawirował mi w uszach. Słyszałam jak wszyscy z rozbawieniem patrząc na tą scenę, nie martwiłam sie niczym ... w sumie mnie też to rozbawiło.
- Evan oszalałeś ? Puść mnie - zaśmiałam sie jeszcze głośniej wyciągając rękę do Kate. Tee uniosła delikatnie kąciki ust w złośliwym uśmieszku przyglądając sie nam.
- Za jakieś piętnaście minut zaczyna sie przerwa. - oznajmiła nam. Even zatrzymał się i postawił mnie na równe nogi , spojrzałam na niego.
- No w końcu..- przez chwilę zakręciło mi sie w głowie ale mnie przytrzymał. - Nie rób tego więcej.. - Posłał mi czarujący uśmieszek.. co przypomniało mi dlaczego tak bardzo go lubiłam
- Nie obiecuje - poczochrał mi włosy a papieros którego trzymałam w dłoni wypadł mi - i bardzo dobrze .. - rzucił szybko.
- Jak możesz , nie mam więcej. - powiedziałam udając rozbitą.
- Gdybyś nie paliła , jak ja ! -wskazał na siebie i rozejrzał sie po wszystkich - nie miałabyś takich problemów.- Zaśmiałam sie nie odzywając już więcej , przeniosłam swój nieco zmęczony wzrok po nieprzespanej nocy na Stevena. Rozmawiał o czymś z Kate.. kawałek od naszej grupy. Nie miałam ani trochę zamiaru im przeszkadzać..
- Steve, przepraszam .. Masz racje. - usłyszałam za sobą głos swojego brata, aż mnie wmurowało.
- słucham ? - powiedziałam równocześnie odwracając sie w jego stronę.
- Nie ważne , pogadamy w domu , dobra ? - zapytał zadziwiająco spokojnym głosem.
- Dobra - odpowiedziałam po chwili wpatrując sie w niego. Nie poznałam go w tym momencie.. wiedziałam że ćpa itd, ale teraz wyglądał gorzej .. gorzej niż zawsze. Był blady ..ale trzymał się , nie brakowało mu sił. Nie chcąc poruszać tematów wychowawczych. O jej ! co ja mówię przecież nie jest moim synem i jest nawet starszy ode mnie... Dobra nie ważne po prostu nie chce sie z min kłócić przy wszystkich.
- Kate, musimy wracać - rzuciłam z w trudzie wymuszonym uśmieszkiem w stronę przyjaciółki.
- Tak my musimy też spadać.. - Matt wstał i podszedł do drzewa - Ej matole, chodź zaraz jest dzwonek..- krzyknął do Evana a ten ruszył w jego stronę z uśmiechem
- spójrz lepiej w lustro , chłopcze.. - odpowiedział mu na jego zaczepkę i odaj wdrapali sie na drzewo.
- Do zobaczenia , dziewczyny.. - Krzyknęli prawie równocześnie będąc już w sali.
Podeszłam do Kate i Stevana, nie chciałam przeszkodzić im w rozmowie.. ale niestety problemy ''SZKOLNE''...znowu wracają. [...]

-- Steve

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz