Zawiązałam włosy w ogarniety nieładem kok i wstałam .
- Naprawdę , bardzo dziękuję - powiedziałam unosząc kąciki ust . - obiecuję, że długo tutaj nie zabawimy - oznajmiłam spoglądając na siostre .
- Nie ma sprawy - zapewniała Stev. a ja mogłam odetchnąć z ulgą .
- No to może zostaniemy ?
Wiedziałam, że Matt ma lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie z siostrą swojej byłej dlatego będąc tu mogłabym mieć na nią oko. Poza tym Zo kochała siedzieć w towarzystwie starszych .
Zamieniłyśmy ze S. jeszcze kilka zdań i poszłyśmy na górę . Powiem szczerze, że miałam dylemat do którego wejść pokoju jako, że nocowałam w tym domu na przemian : w pokoju Matthewa a Steve . Przyznam, że to dziwne chodzić z bratem przyjaciółki , ale nie ma co . To przeszłość.
- Dobra, trzeba zadzwonić po ludzi - oznajmiłam wyciagając telefon .
Steve zrobiła to samo . Umówiłysmy się kto do kogo zadzwoni . Na moje nieszczęście to ja musiałam powiadaomić Mikea o zmianie planów . Ku mojemu zdziwieniu nie był zdenerwowany a raczej odetchnął z ulgą mówiąc, że kiedy nijaki Eric dowiedział sie, że ma wolną chate postanowił obwieścić całej szkole o niedoszłej imprezie . Zabrzmiało to zabawnie więc uśmiechałam sie jak głupia do sera . Nim sie obróciłam juz była osiemnasta . '' Jak ten czas leci '' - pomyślałam .
Kiedy obdzwoniliśmy ludzi wszyscy byli chętni do naszej małej zabawy .
pociagnęłam Steve za rękę rozpakowując torbę . Musiałam sie przebrać ! W końcu od rana chodziłam w jeansach i przepoconej bluzce . Naciągnełam czarne, podarte getry, { tak, to właśnie je miałam w moim przedziwnym śnie } popielaty sweterek którego rękawy miałam w zwyczaju naciagać na nadgarstki a całością sięgał do połowy uda . Był to zwykły, codzienny strój odziwo wygodny . Włosy opadały mi swobodnie na ramiona a makijaż był taki jak zawsze - mocny i wyrazisty . W końcu mieliśmy oglądać tylko filmy .
Steve znikneła mi z oczu podczas przygotowań . Kiedy wyszłam z pokoju spojrzałam przez poręcz gdzie dostrzegłam tłum ludzi . Nie mam pojęcia skąd się tam wzieli . Przeciez zaprosiłysmy zaledwie czternaście osób .
- Ach tak . Pewnie Matt kogoś zaprosił - powiedziałam pod nosem opierając się o poręcz i przyglądając gością .
- Nikogo nie zapraszałem - dobiegł mnie zachrypnięty głos chłopaka . Odwróciłam głowę w jego kierunku .
- To skąd oni się wzieli ? - zapytałam a on tylko wzruszył ramionami .
- Tee ... przepraszam, to nie tak . - powiedział a ja zamilkłam .
Nie chciałam tego słuchać . Wiem co się stało . Po co on mi się tłumaczy ? Ogarnęła mnie niewiedza a każde słowo prowadziło do kolejnych scenariuszy .
- Nie tłumacz się, zrobiłeś co chciałeś - pokręciłam głową i dostrzegłam stojącego na dole Stevena . Nie potrafie opisac jak sie ucieczyłam . Aż wybiło mnie z miejsca . Pomachałam do chłopaka a on stanął w miejscu jakby na mnie czekał .
- Trzymaj się . Czas iść do przodu - położyłam dłoń na jego ramieniu i zaczełam odchodzić w kierunku schodów . Przy pierwszym ruchu czułam jak próbuje mnie zatrzymać, ale bez większych problemów odeszłam .
Zeszłam na dół i razem ze Steven poszliśmy do kuchni aby czegoś się napić. Trzeba przyznać, że przepychanie sie przez ludzi nie jest moją mocną stroną . Przypadkiem szturchnęłam kogoś ramieniem .
- Przepra... a właściwie to nie - powstrzymałam się dostrzegając kim był owa osoba .
- Och , Panna Kate Montgomery - wycedziła potrącona przeze mnie dziewczyna ze złoścliwym usmieszkiem .
- Właśnie tak , Caroline - odparłam beznamiętnie krzyzując ręce .
- Widzę, że już znalazłaś zastępstwo za Matta - oznajmiła z nutka ironii a we mnie się coś zagotowało .
Myślałam, że zaraz wybuchnę i wydrapię jej te proszące się o kłopoty oczy . Można powiedzieć, że była moim wrobiem #1 . Nie znosiłam lafiryndy . Gdy ją widziałam miałam ochotę nią rzucić { dosłownie }.
- To nie twoja sprawa, zdziro - oznajmiłam z przekąsem a połowa stojących ludzi się odwróciła w naszym kierunku .
- Kate .. - przeciągnął Steven
Nie sluchałam go . Wyobrażacie sobię ? Ja go nie słuchałam . O jaa , to niemożliwe .
Chwile później dostrzegłam stojącego Evana, Mikea, Steve oraz Matta . Nie wiem na co czekali , ale nie miałam zamiaru robić tam widowiska .
- Czyżby znowu wyrzucili Cię z domu ? Nie ma to jak mieszkać z byłym w jednym budynku . - wycedziła chamsko a ja ruszyłam do niej . Na szczęście za rękę złapał mnie Steven i nie pozwolił podejść do dziewczyny wiedząc, że będą kłopoty .
Wyrwałam się i przeszłam przez tłum wychodząc na dwór . [...]
-Kate
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz