środa, 21 marca 2012

Rozdział XIX

[...] Nie trudno zauważyć , Kate - odparł Steven a ja odetchnęłam .
Nie wiem czy z ulgą czy raczej bezradnością .
- Tak , pewnie z boku wygląda to beznadziejnie . Wyprowadzam kilkuletnią siostrę z domu , wprowadzam się do przyjaciółki i byłego chłopaka . W dodatku sprawiam same problemy ... - przerwałam kiedy dostrzegłam, że Steven na mnie patrzy . Był zapatrzony we mnie jak w obrazek . W sumie nie do końca wiedziałam o co mu chodziło więc pomachałam przed jego twarzą dłonią i uniosłam kącik ust wręcz rozbawiona .
- Słychasz mnie ? - zapytałam a on się do mnie zbliżył . Byłam nieco zdezorientowana widząc, że jego usta zbliżają się ku moim . Kiedy był już naprawdę blisko automatycznie się oddaliłam o kilka centymetrów .
- Wybacz .. - pokręciłam głową i zerknełam na Steva podnosząc się z ziemi .
Chłopak momentalnie zrobił to samo .
- Nie masz za co .. przecież, kurde Tee . Wcale mi tego nie ułatwiasz - wycedził .
- Muszę już iść - powiedziałam cicho i pocałowałam go na pożegnanie w policzek .
To była zdecydowanie słaba zagrywka z mojej strony . Niczym tania meksykańska telenowela.
Kiedy sie rozejrzałam nie było nikogo . Mike i Steve sobie poszli a akurat teraz potrzebowałam rozmowy z przyjaciółką , no ewentualnie przyjacielem .
- Nie wierzę, że to do cholery zrobiłam . Co mi szkodziło ? Ach . - wymamrotałam pod nosem i zawiesiłam trobę na ramieniu pozostawiając stojącego Stevana przed brzegiem [...]
Ten dzień mogę zaliczyć do zdecydowanie najbardziej skomplikowanych jak i zaskakujących . Migiem wyciągnełam telefon z tylnej kieszeni spodni pisząc do przyjaciółki sms - a .

Steve , musimy pogadać .
Będę w parku przy fontannach.

- K

Od razu zwróciłam się w kierunku owego miejsca . Trochę czasu zajmie Steve dojście do fontann , ale może to i lepiej ? będę mogła to wszystko przemyśleć .
Sama nie rozumiem swojego zachowania . Między nami koniec . Nie jestem uwiązana, mogę robić co chcę, ale czemu ciągle do cholery czuję się zobowiązana ? Czemu kiedy chciał mnie pocałować przystojniak się odsunęłam ? Ale ze mnie idiotka - pomyślałam i warknęłam sama na siebie . 
- Tee - usłyszałam głos Eve i machinalnie odwróciłam się w jej kierunku .
- Cześć - skinęłam głową w powitalnym geście, którym posługiwała się większość uczniów na przerwach aby uniknąć wypowiadania po sto razy słów " hej, cześć " itepe .
- Co się dzieje ? - zapytała z troską . Może troszeczkę przesadziłam z tą wiadomością dlatego uspokoiłam przyjaciółkę zapewniając, że nic wielkiego się nie stało . Opowiedziałam o moim spotkaniu z Tatą rano i incydencie związanym ze Stevem . [...] 


- Kate 


PS : Przepraszam, że takie krótkie, ale nie mam ostatnio weny .



dziesiąty komentarz = kolejny post

Rozdział XVIII

Bez słowa dołączyłam do gromady przyjaciół. Usiadłam obok Evana , uśmiechnął sie do mnie i poczochrał mi włosy. Przeniosłam wzrok na odchodzącą od grupy przyjaciółkę. Kate zmierzała w stronę Stev. Uśmiechłam sie delikatnie w tamtą stronę i zwróciłam do wszystkich.
-Więc ... ma ktoś fajkę.? - wycedziłam rozglądając sie po twarzach paczki.
- Ja mam - Mike podał mi swoje szlugi.
- Dzięki - wzięłam jednego i zapaliłam , zaciągając jak bym nie paliła już od dawna. Poczułam za sobą Evana , objął mnie ramionami i pocałował w szyję. Mike od razu spojrzał w naszą stronę, widać że jest zaskoczony. Gdyby nie to ze nie byłam w stanie nic powiedzieć.. na pewno skomentowała bym to jakimś zabawnym tekstem czy coś . o,O
- Wy razem .? Zajebiście..!.- Powiedział podchodząc do Evana..w celu przybicia piony ..czy jak to sie tam nazywa.-.-
- Tak , -wycedziłam-... emm..-rozejrzałam sie dookoła- gdzie sie podziała Kate..? -Nigdzie jej nie widać .. ale czy powinnam sie czepiać czy martwić. To jej życie, a z Stevan-em jest w stu procentach bezpieczna. Widać że coś między nimi iskrzy. Kate zasługuje na kogoś wyjątkowego..a czy Steven takim jest - tego sie przekonamy.
- Steve , widziałaś po drodze Matta ? Nie wierzę że tak po prostu...- zamknął sie.-Tak wiem , czy wy musicie cały czas o nim mówić , na prawdę wg mnie nie interesuje to co on robi. To jego sprawa ... nie moja i też nie wasza. - Uniosłam sie i wyrzuciłam niedopałek gdzieś na bok.
- Będę w domu.. - wycedziłam po chwili odchodząc od nich , poczułam rękę Evana który próbuje mnie zatrzymać. Bez problemu wyrwałam mu sie i poszłam dalej. Nie mam ochoty na takie rozmowy. Nie chce sie z nimi kłócić ale .... ech.. Wiem że źle teraz zrobiłam , nie powinnam tak na niego naskoczyć , przecież nic mi nie zrobił. Wróciłam do domu. Rob siedział na kanapie o,O co mnie zdziwiło. Już wrócił , miał tam jeszcze siedzieć.
- Miałeś zostać dłużej. - usiadłam obok niego zerkając na telewizor. Leci właśnie powtórka jakiegoś teleturnieju.
- Tak miałem , pokomplikowało sie. - pokręcił głową nie patrząc na mnie. Przysunęłam sie do niego.
- Co sie stało .... jak nie chcesz to nie mów. - już chciałam wstać , gdy mnie zatrzymał.
- Nie , poczekaj. - powiedział łagodnie. - problemy , jak wy to mówicie ''miłosne'' , ''sercowe'' ? - uniósł brew a ja sie uśmiechłam rozbawiona i pokiwałam twierdząco głową a on kontynuował - myślałem że w końcu znalazłem kogoś odpowiedniego. -zaśmiał sie i zaczął przełączać z programu na program rozwalony na kanapie-... wiesz o co chodzi, niekiedy jest tak że człowiek sie po prostu myli. - westchnął-..
- Nie no , Rob - zaczęłam patrząc na niego a ten przeniósł swój wzrok również na mnie- jest wiele dziewczyn , napewno nie będzie ostatnią i nie jest też pierwszą. Dasz sobie radę...-szturchnęłam go a ten pokiwał głową i wyszczerzył sie , nie szczerze...ale lepsze to niż nic.

--Steve.

środa, 14 marca 2012

Rozdział XVII

[...] Musiałam odetchnąć po tym co sie stało . Przyznam, że byłam zaskoczona powrotem ojca chociaż nie wiem czemu . Jeszcze kilka dni temu normalnie mieszkał w tym domu . Mówiąc normalnie mam na myśli przeważnie .
Musiałam ochłonąć . Ruszyłam w kierunku placu nad jeziorem . Większość uczniów naszego liceum się tam spotykało po lekcjach czy w weekendy . Kiedy dotarłam na miejsce dostrzegłam od razu Caro z jej bandą. To był okropny widok . Nie znoszę dziewczyny , właściwie gdy ją widzę to mam ochotę się utopić bo doprowadza mnie do szału . Jednak przeszłam koło nich bez większego zainteresowania . Oczywiście nie obyło się bez zbędnych uwag typu : " uu , a gdzie twoja mała rodzina ? " . Oczywiście dawała nacisk na słowo " MAŁA " chcąc przypomniec, że ma Matta po swojej stronie . Nie roumiem chłopaka . Jak może się tak dawać ? przecież to on był zawsze pierwszym, który mówił, że nie pozwoli sobą miotać . A teraz ? Teraz jest jak jej piesek . Nie zależało mi na takim Matthewie .
Bez słowa minełam grupę i usiadłam na trawie opierając się o kłode . Byłam sama. Nie dostrzegałam nikogo z " mojej małej paczki " . Westchnełam cicho i odpaliłam papierosa .
- To ostatni . Muszę się zaopatrzyć - mruknełam pod nosem .
- No , chyba będziesz musiała - usłyszałam głos Mikea .
Wziął mi z ręki fajke i zaciągnął się .
- Głupku ! to ostatnia ! - wycedziłam próbując sięgnąć po papierosa jednak bezskutecznie .
- Nie słyszałaś, że to nie zdrowe ? Jak się podzielisz to wyjdzie Ci na zdrowie - uśmiechnął się szelmowsko a ja wywróciłam oczami .
- Nie zależy mi na zdrowiu - oznajmiłam .
- Ale nam tak - odparł rozbawiony i ugasił fajke .
Wcale im nie zalezy na moim zdrowiu . Przecież każdy z naszego grona pali a niektórzy wciągają. W sumie nigdy nie słyszałam aby ktoś umarł z powodu palenia . To tak jak nigdy nie widziałam, jak ktoś upada przez skórke od banana . Damnn .
Mike odruchowo poczochrał moją jasną czuprynę i uśmiechnął się głupkowato . Popchnęłam go na tyle mocno aby mógł spaść z kłody i wybuchłam gromkim śmiechem . Nigdy nie zapomnę jego zdezorientowanej miny w tym momencie . Usiadłam na nim krzycząc, że wygrałam i ma mi odkupić papierosy . To mogło wyglądac jak sprzeczka, ale po każdym słowie miałam ochotę się roześmiać i nie przestawać .
Kiedy rozejrzałam się dostrzegłam stojącą niepodal Steve . Zeszłam z Mikea i gwizdnęłam na palcach w charakterystyczny sposób nie będąc pewna czy mnie zauważyła . Niby spoglądała w moim kierunku , ale nie szkodziło się upewnić .
- Co wy robicie ? - zapytała rozbawiona Eve a ja zmrużyłam powieki spoglądając wrogim spojrzeniem na przyjaciela .
- Zajebał mi ostatniego papierosa - skrzyżowałam ręce a Mike nie przestawał się śmiać .
- Może nowy przyjaciel będzie miał - odparł i skinał głową w kierunku molo .
- Hę? - zmarszczyłam brwi i zerknełam w owym kierunku .
Przy mostku siedział Stev . . Przyznam, że byłam nieco zdziwiona .
- Dobra pójdę zapytać - wycedziłam .
Ruszyłam w kierunku Steva . Prawdę mówiąc wcale mi nie chodziło o głupie fajki . Czułam potrzebę pogadania z nim .
- Cześć, mogę ? - zapytałam spoglądając na Stevena .
Chłopak uniósł wzrok ku górze po czym zerknął na wolne miejsce obok .
- Jasne - odparł .
Usiadłam i ujęłam w dłoń źdźbło trawy .
- Jak się czujesz ? - zapytał po chwili .
- Chyba dobrze - skinełam głową a on się uśmiechnął .
- To dobrze , bo prawdę mówiąc chyba wpadam w najgorszych momentach nie sądzisz ? - zapytał a ja pokręciłam głową .
- Nie.. to nie tak . Ostatnio mam małe .. duże problemy - odparłam i westchnęłam cicho spoglądając przed siebie [...]

- Kate.

wtorek, 13 marca 2012

Rozdział XVI

[...] Po wyjściu Kate z Zoey , wzięłam się za ogarnięcie chaty przed powrotem Roba. Przecież ma być już niedługo.. spojrzałam na zegarek OMG jest już godzina czternasta. Czuje się jak bym przespała połowę dnia , westchnęłam i usiadłam na kanapie.. nie było tak źle , pewnie Mike zrobił to przed wyjściem - rozejrzałam się. . . o,O dziwne . Wzruszyłam ramionami, nagle usłyszałam wibracje i piosenkę Grubsona - ''A Ty Nie'' ... Wyświetla sie .. Rob. Czyli  Robert ... jak już pewnie niektórzy sie zorientowali. Bez wahania odebrałam.
- Tak - wycedziłam.
- Hey Steve , to Ja. Nie wrócę dzisiaj... i przez najbliższe trzy dni... - szczerze to nie wiem co powiedzieć -.-
- Em , jasne. Coś sie stało? - rzekłam obojętnie.
- Nie , po prostu ... muszę zostać w pracy.
- Jasne , nie ważne. - ułożyłam niedbale nogi na stole.
- Dacie radę.? - zapytał.
- Jasne jak zawsze. - odrzekłam rozłączając sie , na prawdę nie mam ochoty na dłuższą rozmowę z nim. Spojrzałam w okno, w sumie to jest świetna pogoda. Nie mam zamiaru przejmować sie kimś kto ma nas w dumie. Przed paroma dniami znalazłam zdjęcie .. dziewczyny a ściślej jego współpracownicy .. Tak rozumiem że mógł sie zakochać i takie tam .. bla bla bla...ale nie musi nas unikać.
- Dobra - powiedziałam cicho sama do siebie kierując sie na górę do swojego pokoju. Wiem że przed chwilą sie przebierałam ale cóż to jak wyglądałam mówiło samo za siebie... Otworzyłam garderobę marszcząc brwi , co by tu założyć.. Westchnęłam i zobaczyłam szerokie czarne dresy i białą podkoszulkę. Przebrałam sie. Poprawiłam włosy i pomalowałam sie , na szyi zawiesiłam ciemny wisiorek, kiedyś dostałam go od Kate.
Evan.. Właśnie... on. Przez cały czas o nim myślę , nie dochodzi do mnie jeszcze do końca to wszystko co sie wydarzyło nie tak dawno.. Tak , całowałam sie z nim i było cudnie..- przyznaje ! Zakochałam sie .? Nie , mam nadzieję że nic z tych rzeczy.! ... Zobaczymy co będzie , żyjemy dalej. Ciekawa jestem co teraz robi Matt , mam nadzieję że nie jest u niej..u Caroline inaczej zwaną przeze mnie i Kate suko-dziwko-szmata..- odchrząknęłam na samą myśl i wyszłam z domu. Zakluczyłam drzwi. Idąc tak po chodniku wzdłuż alei 24 na prawdę miałam nadzieję kogoś spotkać. Jest sobota, gdzie są wszyscy. Co ja widzę. ? o,O
To właśnie ona, ona i jej blond przydupasy. Siedzą w parku na ławeczkach , Caroline siedzi komuś na kolanach nie widzę komu bo jakieś dupsko mi zasłania ... Tak! Matt , teraz widzę .. Jak on może .! olał swoją paczkę i mnie jako siostrę, w sumie to jego wybór i po scenie z rana nie mam zamiaru sie w to wszystko mieszać.
- Steve - usłyszałam wołanie Caroline.
- Czego ? - zatrzymałam sie tuż przy nich. Miałam zamiar przejść bez słowa...bo na nich po prostu aż źal słów. A nie chce nie potrzebnych kłopotów...
- Oj nie bądź taka oschła. - wycedziła głupio sie uśmiechając .. Dlaczego ona wg sie do mnie odzywa..?!
- Nie wiem , może mam powtórzyć jeszcze raz...- skrzyżowałam ręce na tali - czego chcesz , nie mam czasu.
- Z pewnością - zakpiła - ale nie ważne. Wiesz musimy sie lepiej poznać... w końcu ja jako dziewczyna Matta , będę Cie odwiedzała częściej. - rzuciła a ja miałam ochotę podbiec do niej i wydrapać jej oczy itepe.. Przeniosłam wzrok na Matta.
-Co ...? jesteś z nią .? Matt nie wiesz co robisz, zobaczysz jeszcze dzisiaj pewnie zdradzi Cie  z pierwszym lepszym dupkiem z fajną furą..! - uniosłam sie i zaraz opanowałam. - rób co chcesz. - rzuciłam i odwróciłam sie na pięcie.. ruszyłam przed siebie obojętna.
- Tak zamierzam.. - usłyszałam głos Matta i po chwili śmiechy chichy z ich strony.
Tak.! skończony dupek..- pomyślałam. Gdzie mam iść.? ! ... Pewnie wszyscy są w lecie na placyku niedaleko jeziora. Wiem że tam są. Sobota co do mojego ''humorku''..zapowiada sie nie najlepiej. Ale nic..

Tak jak mówiłam wszyscy tutaj są , widzę jak Kate siedzi na pniu sprzecza sie z Mike-em ..  Dla żartów oczywiście , bo obaj są wyszczerzeni jak nigdy. [...]

--Steve.

poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział XV

[...] - Tak , właściwie liczyłam, że to ty zrobisz śniadanie, ale byłaś nieco zajęta - oznajmiłam z uśmiechem i przerzuciłam naleśnik .
- Troszeczkę - przytakneła .
Na bladych policzkach Steve pojawił się delikatny rumieniec . Chyba nie chciała rozmawiać o zaistniałej sytuacji , ale nie miała wyjścia ! Musiałam się dowiedzieć, więc drążyłam temat .
- Em, to co się wydarzyło ? - uniosłam znacząco brew spoglądając kątem oka na przyjaciółkę .
- Całowaliśmy się - oznajmiła a ja niemal uderzyłam się patelnią w głowę { dosłownie , byłam tego czynu bliska }
- Nie trudno było zauważyć - zaśmiałam się .
- Więc co tu opowiadać? - spytała głupkowato .
Od dawna zdawałam sobie sprawe, że Evan cos czuje do Stev.. Te maślane oczy na jej widok , pytania typu '' odprowadzić Cię do domu '' , czy wieczorne telefony . Nic dziwnego . Steve jest śliczna a charakterkiem chyba tylko ja jej dorównywałam .
- Wiedziałam, że na Ciebie leci - wyrwało mi się. Po tych słowach źrednice Steve momentalnie się powiększyły a ja zakrywałm usta .
- Wiedziałaś ?! - upewniła się dziewczyna a ja skinełam rozbawiona głową - Menda ! - zawołała a ja pędem odłozyłam patelnie na miejsce .
- Oj , nie tak ostro - wybuchłam gromkim śmiechem a ona ruszyła do mnie .
Zaczęłam uciekać przeskakując przez kanape . Przyjaciółka chcą zrobić to samo przeleciała przez sofe i omal nie wpadła na Mikea . Chłopak momentalnie się odwrócił chcąc cos powiedzieć, ale jedyne co zrobił to machnął dłonią i pokręcił głową .
Minęło dobre 5 minut zanim Steve mnie złapała . Przyznam, że nie do  końca była to sprawiedliwa walka zważając na to, że byłam w ręczniku a Stev. w połowie drogi udała, że nie może dalej biec .
- Oszustka ! - zawołałam a Eve ze złowieszczym śmiechem usiadła na ziemi .
- Dobra, wygrałam - odetchnęła z ulgą .
- Okej , musze dzisiaj odprowadzić Zoey . Jak mama się zorientuje, że jej nie ma to dostanie szału - westchnęłam .
- Masz racje - przyznała Steve i obolałe wstałyśmy .
Poszłam w kierunku pokoju i wyciagnełam z szafy rurki ,  i białą bluzke z rękawami 3/4 którą włożyłam do spodni . Po chwili zeszłam na dół gdzie Steve kontynuowała moją pracę a Zoey i Mike wżerali .
- Em . Mike czy mi się wydawało , czy coś miałeś załatwić ? - zapytałam opierając łokcie o oparcie krzesła kuchennego .
- Już i tak za późno . Miałem tam być o dziesiątej - wzruszył ramionami .
- Gdzie miałeś być ? - spojrzałam na niego zaciekawiona .
- Nie ważne, powiem wam innym razem - oznajmił i wstał wychodząc z kuchni a później z domu .
Wzruszyłam ramionami i zajęłam jego miejsce . Chwilę później Stev. rzuciła mi na talerz naleśnika a ja posłałam jej przyjazny uśmiech .
- Kiedy wracamy do domu ? - usłyszałam cienki głosik Zoey .
- Dzisiaj - oznajmiłam a dziewczynka beznamiętnie przytaknęła dojadając śniadanie.[...]
Godzine później wyszłyśmy z domu . Od razu skierowałysmy się w kierunku mojej ulicy i nim sie obejrzałam już byłam na miejscu . Wydawało się, że wszystko gra . W środku było posprzatane .
- Zoey ! - usłyszałam wołanie i zza rogu wyszła kobieta - moja mama .
Wyglądała na nadzwyczaj trzeźwą , chociaż jej fryzura była w opłakanym stanie . Od razu przytuliła małą a ja się tylko przyglądałam całej sytuacji .
- Jak dobrze, że jesteś . Tak się martwiłam - powtarzała nie pozwalając dojść Zo do słowa .
'' Halo to ja, twoja córka '' - pomyślałam i aż mnie skręcało aby to powiedzieć, ale jedyne co zrobiłam to skrzyżowałam ręce i oparłam się o framugę drzwi.
- Nastepnym razem uważaj gdzie zostawiasz dzieci . Ja w jej wieku mogłam nie mieć tyle szczęścia - wycedziłam i ruszyłam w strone wyjścia .
- A ty gdzie się wybierasz ? - dobiegł mnie głos ojca .
Przyżekam , że zamarłam w miejscu na kilka dobrych sekund . Co on tutaj robił ?! Odetchnęłam głęboko .
- Tam gdzie nie ma Ciebie , zdala od tego miejsca - oznajmiłam ruszając przed siebie pozostawiając wszystkich w tyle .
Tylko szkoda mi było, że musiałam zostawić tam siostre [...]

-Kate

niedziela, 11 marca 2012

Rozdział XIV

[...] Po wyjściu Kate z pokoju na prawdę mnie zatkało nigdy wcześniej sie tak nie zachowywała, przynajmniej z tego co pamiętam do tej pory. Wstałam z kanapy .. Steven i mój najlepszy przyjaciel zaczęli rozmawiać o Matthew-ie  , wyszłam z pokoju. Nie mam ochoty na słuchanie właśnie o nim. Westchnęłam głęboko i nagle za mną pojawił sie Evan. Przysięgam ! stał na tyle blisko że aż zabrakło mi tchu.
- Steve , nie przejmuj się nim. - wycedził półszeptem.
- Nie mam zamiaru , już powiedziałam. - rzekłam przyglądając mu sie z uwagą.
- Nas nie oszukasz, widzimy - przerwał i spuścił wzrok - ja widzę że coś jest nie tak. - spojrzał z powrotem na mnie , jego oczy wyrażały coś. Coś czego nie mogę zrozumieć.
- Może po prostu nie chcę nic mówić , nic mi nie jest na pra...- nie dokończyłam. Jego delikatne i zarazem ciepłe wargi subtelnie muskały moje. Poczułam że tracę równowagę , przez całe moje ciało przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Przycisnął mnie do ściany tym ubezpieczając przed upadkiem. Świetnie całuje. - namiętnie ale nie zachłannie jak to zdarza się innym facetom.  Jego ręka wędruje po mojej tali, zsuwa się coraz niżej i niżej. Przesunęłam dłonią po ścianie by dosięgnąć klamki , wymacałam ją bez problemu otwierając je i odsuwając się od niego..
- Musisz już iść.. - uśmiechałam sie do niego jak głupia, pierwszy raz od jakiegoś czasu czuje że sie układa. Jej ! co sie ze mną dzieje..! Odpowiedział coś i odszedł a ja zamknęłam drzwi opierając sie o nie. Usłyszałam odchrząknięcie i uniosłam wzrok. Kate stoi na schodach i przygląda mi sie z głupawym uśmieszkiem.
- No co ? - uniosłam brew udając że nie wiem o co jej chodzi. Ruszyłam na górę do swojego pokoju. Na prawdę potrzebuje kąpieli i czystych pachnących ubrań - pomyślałam.
- Tak jasne , nic. - Kate odpowiedziała przepuszczając mnie. - później pogadamy - poczułam delikatne uderzenie ręcznikiem.
- Oczywiście , ale jest o czym ? - zaśmiałam sie i odwróciłam w jej stronę .. - jasne słońce - Rzuciłam i weszłam do pokoju. Jedyne o czym myślałam to prysznic więc od razu udałam sie do łazienki. Wykąpałam sie ekspresowo czego sie nie spodziewałam.   Na czym tu sie skupić żeby nie myśleć o nim ? Westchnęłam zakładając ubranie.( Ciemne rurki i i jakąś tam bluzeczkę bez rękawów.). Nigdy nie spodziewałam sie że z nim będę , ale cieszę sie że jednak tak jest. Teraz Tee , rozmowa z nia .. wiem że nie da mi spokoju. Od zawsze mówimy sobie o wszystkim , a zwłaszcza ... o chłopakach !.

Wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Nie spieszy mi sie by zejść na dół. Ale przysięgam, czuję naleśniki. !  Mój brzuch woła ''żarcie..!!'' wiec co zrobić.?. Trzeba zejść i coś zjeść. Zeszłam wolnym krokiem na dół po schodach.. Nikogo już nie było , tylko Mike siedzi z małą Zo. przed telewizorem a Kate krząta sie po kuchni. Oparłam sie o futrynę drzwi.
- Śniadanko ? - uniosłam brew i podeszłam do naleśników już przyrządzonych. - pomóc Ci.?
- Nie trzeba .. - wycedziła z uśmiechem - już skończyłam. Ale dzięki.
- Przepraszam , że nie dbam o własnych gości - zaśmiałam sie i zabrałam jednego smarując go dżemem. - pyszny , jesteś kuch-mistrz - powiedziałam patrząc na nią i trzymając naleśnika w buzi. [...]

-- Steve.

Rozdział XIII

[...] Przyglądałam się z boku całemu zdarzeniu . Oniemiałam gdy zaczęła się kłótnia między rodzeństwem . Kurcze przecież tak nie mogło być ! Ale co ja tam będę wchodzić między nich . Jeszcze bym narobiła większego bagna zwłaszcza, że nie potrafiłabym stanąć po obu stronach . Zdecydowanie łatwiej było mi przyznać racje Steve . Matthew serio mi już działał na nerwy . Westchnęłam bez większej zwłoki , a kiedy Matt wyszedł od razu przeciągnełam się mrawo .
- Dupek - wycedziłam bez namysłu opierając brodę o smukłą dłoń odzianą w pierścionki .
Wszyscy, bez wyjątku przenieśli wzrok na mnie .
- No co ? - uniosłam łuk brwiowy ku górze a Evan odchrząknął .
- Nie zapominaj, że do niedawna spotykałaś się z tym dupkiem - wycedził chłopak .
- Nie przypominaj - machnęłam dłonią i podniosłam się z kanapy .
Ta cała historyjka o naszej wielkiej rodzinie . Wiecie w sumie jak mogę dażyć kogoś takiego jak Matthew uczuciem ? Po tym wszystkim co się stało miałam większą ochotę na uduszenie go niż przytulenie , czy chociaż uśmiech z mojej strony.
- Steve nie przejmuj się . Czasami wydajesz się dojrzalsza niż twój brat a to właśnie on skończył jakiś miesiąc temu osiemnaście lat , prawda ? - zapytałam sarkastycznie a wszyscy na wznak skinęli głowami . Aż się uśmiechnełam na widok ich reakcji .
- Ja się nie wypowiadam - oznajmił Steven unosząc dłonie do góry - może ma powody.
Kiedy to powiedział uznałam jego słowa za absurdalne . Matt po prostu się zmienił . Wszyscy to zauważali . Nawet jego najlepszy kumpel miał co do niego wątpliwości . Tak przynajmniej wyczytałam z twarzy Evana .
- No doobrze - przeciągnęłam środkową samogłoskę i ruszyłam w kierunku schodów - muszę się koniecznie przebrać - oznajmiłam wchodząc na pierwszy '' szczebel '' , a później kolejno weszłam na górę pozostawiając reszte grupy za sobą . [...]
- Czekajcie , to nasza Kate ? - zapytał Mike i wskazał dłonią w kierunku pokoju gdzie weszłam .
- Taak , to dziwne - skineła głową Steve . [...]
Kiedy znalazłam się w pokoju przyjaciółki przeciągnęłam się słysząc jak moje obolałe kości krzyczą o pomoc. Wszystko mnie bolało, ale po chwili przemyśleń zorientowałam się, że .. O jezu ! czy mi się wydaje, czy nowy kolega służył mi tej jakże emocjonującej nocy za poduszkę ?! Aż się zarumieniłam gdy o tym pomyślałam . Poszłam pod prysznic . Zmyłam z siebie wszystkie problemy . Właściwie ich naparstek bo chodziło tylko o zapach . [...]
Po wyjściu spod prysznica usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi .
- Pewnie już wyszli - powiedziałam sama do siebie .
Wyszłam z łazienki odziana w ręcznik i przechodząc koło pokoju gościnnego dostrzegłam leżącą na łóżku Zoey . Biedna spędziła cały wieczór sama - pomyślałam i weszłam do środka . Mała była odkryta więc przykryłam ją leżącym obok kocem nie chcąc jej obudzić . Pewnie nie potrafiła zasnąć całą noc przez krzyki i rozmowy . Ucałowałam ją w główkę i wychodząc zamknełam najciszej jak mogłam drzwi za sobą { muszę przyznać, że ostatnie miesiące zmarnowane na ucieczki z domu w końcu dały efekty}.
- Dobra, musze coś zjeść - mruknełam pod nosem zaczesując mokre włosy do tyłu dłonią - miejmy nadzieje, że Steve będzie tak miła i coś przygotuje - zachichotałam i ruchyłam w kierunku schodów prowadzących na dół . Kiedy byłam już w połowie drogi uniosłam wzrok i .. Och My God ! Czy to język Evana znajduje się w buzi Steve ?! { czy tam na odwrót } . Przysięgam, że mi się nie wydawało . Przetarłam na wszelki wypadek oczy i szybko wycofałam się do zakrętu . Jednak moja wrodzona ciekawość kazała mi sie upewnić więc zerknełam przez ramie w kierunku drzwi .
- Musisz już iść - oznajmiła przyjaciółka z uśmiechem na twarzy wypychając w zabawnie wyglądający sposób chłopaka za drzwi.
- Niestety - przyznał Evan i wyszedł z budynku .
Steve była zdecydowanie podekscytowana i zwalona z nóg - ja podobnie . Odprowadziła chłopaka wzrokiem i weszła do środka .
- Ekhem ! - odchrząknęłam rozbawiona [...]

-Kate

Rozdział XII

[...] Nie pamiętam kiedy zasnęłam i na jakim filmie. Wszytko sie tak szybko potoczyło. Podniosłam sie na kanapie , butelki po czystej i puszki po piwach rozwalone są po całym pokoju. Kate jeszcze śpi , dopiero po przebudzeniu dowie sie że poduszką na jej noc była wysportowana i opalona klata Stevena. Uśmiechłam sie w ich kierunku wstając z kanapy. Mike od razu otworzył leniwie zmęczone oczy.
- Steve , co ty robisz?
- Emm wstaje ? , - spojrzałam na zegarek- w sumie to już jest po dwunastej. - Mike zrobił wielkie oczy i wyprostował sie.
- Cholera.! Miałem dzisiaj coś załatwić. - wycedził a ja uniosłam brew odsłaniając zasłony z okien.
- Trzeba było o tym myśleć wcześniej. - zaśmiałam sie. - nieźle nas poniosło i pomyśleć że oglądaliśmy tylko film.
- Ta masz racje - powiedział przecierając oczy, rozejrzał sie po salonie. - Miłego sprzątania, idziesz na fajkę.?
- Teraz , w sumie to chodź. Nie budźmy ich jeszcze. - wsunęłam ręce do kieszeni i wyminęłam leżącego Evana na ziemi. Mike ociągając sie wstał w końcu z fotela na którym spędził noc. Zabraliśmy pierwsze lepsze papierosy leżące na stoliku i wyszliśmy na zewnątrz. Nie rozmawiamy o niczym konkretnym. Mike lubi sobie wypić gdy tylko nadarzy sie taka okazja, za to chyba go uwielbialiśmy - robi to co chce i zawsze uchodzi mu na sucho. Po paru minutach dołączył do nas Evan , uśmiechłam się szeroko gasząc przy tym szluga.
- Jak tam - zapytał opierając sie o futrynę drzwi.
- Po za tym że wszystko mnie boli i że mam przejebane, to w porządku - zwrócił sie do niego Mike wyrzucając niedopałek na trawnik.
- Ej ! - spojrzałam na niego wymownie - bądź co bądź, ale ja tutaj mieszkam ! - szturchnęłam go i wyminęłam w przejściu Evana który bez problemu ustąpił mi miejsca.
- O jej , przepraszam .... księżniczko - usłyszałam zabawny głos przyjaciela i odwróciłam sie.
- Jasne..jest za co - rzuciłam w żarcie a ten zamknął za sobą drzwi wchodząc wraz z Ev. do środka.
W salonie już nikt nie śpi oprócz Matta. Kate rozciąga sie na kanapie a Steven pochłonięty jest piciem wody mineralnej.
- No  nareszcie .. my już dawno na nogach a wy co ? - Mike wepchnął sie pomiędzy Kate a Steven-a.
- Taa wstałeś przez chwilą i już kity im wciskasz.. - zaśmiałam sie rozpuszczając przy tym włosy, strasznie nie ogarnięte.
-  Tak widziałam jak zasłony odsłaniasz - wycedziła z uśmiechem przyjaciółka.
Matt zaczął sie wiercić i w końcu usiadł opierając sie o jeden z foteli , nie wiem dlaczego ale wszyscy zamilkli. Spojrzał na nas.
- I jak sie bawiliście ? Ja mimo tego że Steve rozwaliła imprezę która sie nieźle zapowiadała , bawiłem sie zajebiście..
- Ja ją rozwaliłam ? - uniosłam brwi z niedowierzaniem . Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy o tym jak bardzo chce sie zmienić itd i prawdę mówiąc prawie w to wszystko uwierzyłam.
- No ty , no chyba nie ja.. - wstał i przeczesał włosy jedną ręką.
- Po pierwsze Matt , nie było mowy o żadnej imprezie .. mieliśmy po prostu obejrzeć film i iść spać.
- Co to za zabawa ? - zaśmiał sie.
- A co lepsza jest z jakąś dziwką i króliczkami playboya ? - skrzywiłam sie.
- Steve mam w dupie Twoje zdanie , to moje życie..nie Twoje więc byłbym wdzięczny gdybyś sie nie wpierdalała tam gdzie nie masz ... jasne ? - uniósł brew i rozejrzał sie po wszystkich. Nie wierze że to powiedział. Od zawsze sie nie dogadywaliśmy ale nigdy nie zwracał sie do mnie w ten sposób.
- Matt tym razem przesadziłeś - Evan stanął na przeciwko niego , zawsze jest pierwszy do bójek i sprzeczek z innymi, ale tego właśnie najbardziej chciałam uniknąć.
- Nie Evan , on ma racje.. Nie zamierzam już .. jak to ująłeś wtrącać sie , nigdy więcej.. - Ev. spojrzał na mnie wyraźnie zdziwiony moimi słowami.. Mike też już stał za chłopakiem.. Matt rozejrzał sie po wszystkich zatrzymując wzrok na mnie, wyszedł jak niby nigdy nic zatrzaskując za sobą drzwi. Spojrzałam na Kate i na pozostałych. Jest mi za niego bardzo głupio - pomyślałam i usiadłam na kanapie. [...]

-- Steve.

sobota, 10 marca 2012

Rozdział XI

[...] Po tym jak wyszłam z domu ruszyłam w kierunku małego placu za domem . Kochałam tam chodzić z Stev. gdy byłysmy małe . Spędzałyśmy tam całe , dosłownie całe dnie . A jak się udalo to i noce . usiadłam na huśtawce opierając jedną nogę o siedzenie przyciagając ją blisko klatki piersiowej.
To nie tak, że było mi smutno . Byłam wściekła . Jednak rozwalanie wszystkiego co stało na mojej drodze czy krzyczenie jak opętana nie było w moim stylu. Gdy uslyszałam pełne troski słowa przyjaciółki nie miałam odwagi niczego powiedzieć bo to mogłoby spowodować wybuch , eksplozje albo prawdziwą apokalipse . Im dłużej znałam Caroline tym bardziej wierzyłam, że zbliża się koniec świata .
- Jakby to powiedzieć .. - powiedziałam beznamiętnie spoglądając w ziemie .- są ludzie i parapety , ale klamką trzeba sie urodzić .
Odpaliłam papierosa i odgarnełam ruchem dłoni włosy do tyłu zaciągając się. Wypuściłam sporą kępe dymu i odetchnęłam
Kiedy Steve usłyszała moje słowa na jej ustach zawitał uśmiech . Wiedziała, że to nie najlepszy moment na tego typu uśmieszki , ale nie mogła się powstrzymać .
- Nie przejmuję się nią. Jest nikim . Ale .. - przerwałam spoglądając na nią.
- Matt . - skinęła głową .
- Powiedź mi czego on chce ? Najpierw mnie zdradza . Później tłumaczy a na koniec i tak wychodzi na jego . - wywróciłam oczami i wstałam .
- Tak , u nas to rodzinne - przyznała Steve a ja się zaśmiałam się .
- Tak, jesteście uparci jak osły - pokręciłam rozbawiona głową i pociagnęłam przyjaciółkę za rękę .
Ruszyłyśmy w kierunku domu . Było mi nieco głupio jako, że uciekłam, ale to było jedyne wyjście aby nie doszło do rozlewu krwi w kuchni Steve .
Dostrzegłam, że ludzie wychodzą z budynku . Było już zimno więc naciagnełam rękawy sweterka na nadgarstki i skrzyżowałam ręcę wchodząc po schodach . Akurat ze środka wychodził Steven .
- Już idziesz ? - zapytałam cicho a on spojrzał na mnie .
- Z tego co zauważyłem to zostalismy wyproszeni - odparł rozbawiony .
- Jestem pewna, że Steve nie będzie miała nic przeciwko jeśli jednak zostaniesz . Przeszedłeś szmat drogi po to aby teraz wracać ? - uniosłam brew ku górze i zerknełam na Stev. która skineła głową zgadzając się .
Schował dłonie do kieszeni spodni i rozejrzał się .
- Skoro nalegasz . Zostanę - skinął głową i weszlismy do środka. [...]
- Młoda , o kimś zapomniałaś - usłyszałam głos Mikea przy którym stała Zoey .
- Nie zapomniałam - uśmiechnełam się a mała do mnie podeszła .
Wzięłam ją na ręce a ona badawczym wzrokiem zerknęła na Stevena .
- Nowy kolega ? - zapytała a Steven się zaśmiał .
- Tak - skinełam głową - to moja siostra , Zoey - oznajmiłam chłopakowi i postawiłam ją na ziemie .
- My się jeszcze nie znamy - oznajmił Mike wyciagając dłoń w kierunku nowego chłopaka .
- Owszem - przytaknął - Steven .
- Mike .
Przy telewizorze spostrzegłam Evana i Matta . Nie mogłam znieść widoku tego palanta { Matthewa, rzecz jasna }.
- To co oglądamy ? - zapytałam spoglądając na Mikea a on wyciagnął kilka filmów . Większość klasyki , ale znalazły się filmy takie jak : " Orphan " czy " The Uninvited " . Kocham psychologiczne horrory . Są o wiele ciekawsze niż te z istotami, które odgryzają kończyny .
Ja i Steve zrobiłysmy popcorn .Nie obyło sie bez alkoholu którego było na pęczki . Oczywiście nasz grupowy ćpun, starszy brat przyjaciółki oraz mój były juz zdązył otworzyć kilka piw.
Zasiedliśmy wszyscy przed telewizorem . Steven , Ja i Steve siedziałyśmy na kanapie , Mike na fotelu a reszta ułozyła się na ziemi . [...]
To był długi , bardzo długi dzień . Wszyscy zasnęliśmy wystarczająco późno i w bardzo niewygodnych pozycjach aby rano się przekonać jak bardzo był to zły pomysł . [...]

-Kate

Rozdział X

[...] Oglądanie filmu wydaje mi sie tutaj najlepszym pomysłem. Ubrałam się w  luźną rozszerzoną bluzkę i ciemne poszarpane spodenki. Mój makijaż jest delikatny a włosy które zwykle opadają bezwładnie na ramiona  splotłam w nieogarniętego koka. Schodząc z Kate na dół rozejrzałam sie dookoła. Co do cholery robiło tutaj tyle ludzi !? - zdziwiłam sie i krzywo spojrzałam na Matta, który witał kolejne nieproszone osoby w naszym domu. Przepychając sie tak w tłumie osób zgromadzonych nawet nie zauważyłam kiedy zgubiłam Kate , rozejrzałam sie dookoła. Dostrzegłam zaniepokojoną a zarazem pełną napięcia twarz Evana, który patrzył w miejsce jakiegoś zamieszania. Nie czekając na nic ruszyłam w stronę zawieruchy..przepychałam sie tak przez wszystkich. To co właśnie usłyszałam pod adresem przyjaciółki wywróciło mnie z równowagi. ''Czyżby znowu wyrzucili Cię z domu ? Nie ma to jak mieszkać z byłym w jednym budynku'' Dokładnie wiem kto to powiedział , nie wiem dlaczego ale ktoś przytrzymuje mnie za rękę , odwróciłam sie był to wysoki mężczyzna. Nie znam go. Wyrwałam sie odruchowo i ruszyłam w stronę tej pindy Caroline , nigdzie nie dostrzegłam Kate..
- Przepraszam - wycedziłam wychodząc z tłumu i stając tuż przed nią..- mówiłaś coś ?
- Cóż nie wydaje mi się że mówiłam coś do Ciebie - zaśmiała się rozglądając dookoła. Podeszły do niej jej wytresowane dwie (niczym Barbie bez mózgu) laski.
- Widzę że ochroniarze już dotrzymały Ci kroku - zaczęłam a ta skrzywiła sie - Wiesz co , żal mi takich osób jak Ty. Próbujesz się dowartościować tym że każdy zebrany tu facet , z wyjątkiem tych z rozumem - podkreśliłam - Każdy wie jak wyglądasz nago ... nie ma co ty i twoje ymm jak to nazwać ''strażniczki lasu'' spokojnie możecie otworzyć jakąś działalność. - Nie mam wątpliwości że każdy zgromadzony zaśmiał sie pod nosem.
- Nie staczaj sie  Steve , nic o mnie nie wiesz. Może i spałam z paroma chłopakami stąd - rozejrzała sie a ja zadrwiłam - to nie znaczy że znaczę w tej szkolę mniej niż wy. Jestem na silniejszej pozycji dziewczynki.
- Nie nie nie ... -pokręciłam głową- mówisz że puszczanie sie na lewo i prawo jest dobre ? - uniosłam brew w niedowierzaniu.. Nie sądziłam że z nią aż tak źle.. chociaż.. tak ! tak sądzę..
- Nie rozumiesz mnie , ze mną nie wygracie. - przyciągnęła do siebie Matta. - zapamiętaj , a tak po za tym kochana nie przydały by Ci sie jakieś zakupy ? - zmierzyła mnie wzrokiem już chciałam zrobić krok na przód gdy nagle Steven stanął mi na drodze.
- Steve nie warto , Kate wyszła .. szukałem jej ale bez skutecznie. - powiedział dosyć cichym głosem.
Spojrzałam na Caroline po czym na Matta, podeszłam do niego wolnym krokiem.
- Niech ta Twoja lalka i jej wierne psy sie stąd wynoszą.. ja ich nie zapraszałam.
- Ale ja to zrobiłem - rzucił beznamiętnie.
- Steve mówiłam przecież...-usłyszałam cichy wredny przepełniony ironią głos Caroline - zawsze wygrywam.
- Nie tym razem - Stanęłam na schodach...- wszyscy sie wynoście, nie wiem kto was zaprosił czy też nie, ale WSZYSCY macie stąd wyjść..!!! - krzyknęłam i spojrzałam w stronę naszej paczki , oczywiście do nich nie kierowałam swoich słów. Nie czekając na to aż wszyscy ruszą w stronę wyjścia wybiegłam z domu na dwór.. rozejrzałam sie dookoła nigdzie nie widziałam Kate. Zeszłam z werandy kierując sie za dom. Są tam dwie stare huśtawki , zawsze z Tee lubiłyśmy tam siedzieć i rozmawiać ale od jakiegoś czasu , dłuższego czasu nie miałyśmy takiej okazji. Patrzyłam przed siebie.. jest dosyć ciemno.. ale zauważyłam ten niebieski sweterek  i jasne blond włosy opadające na ramiona dziewczyny. Bujała sie na jednej z nich..zawsze na tej samej.. z prawej strony od tylnego wejścia do budynku. Podeszłam i usiadłam obok nie odzywałyśmy sie do siebie przez moment.
- Nie przejmuj sie Kate - rzuciłam cicho pod jej adresem , mój głos pełen jest troski i smutku. Dzisiejszy dzień dla niej był trudny i jeszcze ona na samą myśl pragnę ją zabić, rozszarpać, udusić - cokolwiek..!
Nadal sie nie odzywała..
- Hej mała...olewamy ją , pamiętasz..- spojrzałam na nią i uniosłam kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Nie była smutna , była strasznie wściekła , spojrzała na mnie po chwili..[...]

--Steve.

piątek, 9 marca 2012

Rozdział IX

[...] Z jednej strony byłam ucieszona propozycja Steve chociaż sama nie wiedziałam co myśleć. W sumie Mike może być nieco rozdrażniony , ale jakoś go udobruchamy .
Zawiązałam włosy w ogarniety nieładem kok i wstałam .
- Naprawdę , bardzo dziękuję - powiedziałam unosząc kąciki ust . - obiecuję, że długo tutaj nie zabawimy - oznajmiłam spoglądając na siostre .
- Nie ma sprawy - zapewniała Stev. a ja mogłam odetchnąć z ulgą .
- No to może zostaniemy ?
Wiedziałam, że Matt ma lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie z siostrą swojej byłej dlatego będąc tu mogłabym mieć na nią oko. Poza tym Zo kochała siedzieć w towarzystwie starszych .
Zamieniłyśmy ze S. jeszcze kilka zdań i poszłyśmy na górę . Powiem szczerze, że miałam dylemat do którego wejść pokoju jako, że nocowałam w tym domu na przemian : w pokoju Matthewa a Steve . Przyznam, że to dziwne chodzić z bratem przyjaciółki , ale nie ma co . To przeszłość.
- Dobra, trzeba zadzwonić po ludzi - oznajmiłam wyciagając telefon .
Steve zrobiła to samo . Umówiłysmy się kto do kogo zadzwoni . Na moje nieszczęście to ja musiałam powiadaomić Mikea o zmianie planów . Ku mojemu zdziwieniu nie był zdenerwowany a raczej odetchnął z ulgą mówiąc, że kiedy nijaki Eric dowiedział sie, że ma wolną chate postanowił obwieścić całej szkole o niedoszłej imprezie . Zabrzmiało to zabawnie więc uśmiechałam sie jak głupia do sera . Nim sie obróciłam juz była osiemnasta . '' Jak ten czas leci '' - pomyślałam .
Kiedy obdzwoniliśmy ludzi wszyscy byli chętni do naszej małej zabawy .
pociagnęłam Steve za rękę rozpakowując torbę . Musiałam sie przebrać ! W końcu od rana chodziłam w jeansach i przepoconej bluzce . Naciągnełam czarne, podarte getry, { tak, to właśnie je miałam w moim przedziwnym śnie } popielaty sweterek którego rękawy miałam w zwyczaju naciagać na nadgarstki a całością sięgał do połowy uda . Był to zwykły, codzienny strój odziwo wygodny . Włosy opadały mi swobodnie na ramiona a makijaż był taki jak zawsze - mocny i wyrazisty . W końcu mieliśmy oglądać tylko filmy .
Steve znikneła mi z oczu podczas przygotowań . Kiedy wyszłam z pokoju spojrzałam przez poręcz gdzie dostrzegłam tłum ludzi . Nie mam pojęcia skąd się tam wzieli . Przeciez zaprosiłysmy zaledwie czternaście osób .
- Ach tak . Pewnie Matt kogoś zaprosił - powiedziałam pod nosem opierając się o poręcz i przyglądając gością .
- Nikogo nie zapraszałem - dobiegł mnie zachrypnięty głos chłopaka . Odwróciłam głowę w jego kierunku .
- To skąd oni się wzieli ? - zapytałam a on tylko wzruszył ramionami .
- Tee ... przepraszam, to nie tak . - powiedział a ja zamilkłam .
Nie chciałam tego słuchać . Wiem co się stało . Po co on mi się tłumaczy ? Ogarnęła mnie niewiedza a każde słowo prowadziło do kolejnych scenariuszy .
- Nie tłumacz się, zrobiłeś co chciałeś - pokręciłam głową i dostrzegłam stojącego na dole Stevena . Nie potrafie opisac jak sie ucieczyłam . Aż wybiło mnie z miejsca . Pomachałam do chłopaka a on stanął w miejscu jakby na mnie czekał .
- Trzymaj się . Czas iść do przodu - położyłam dłoń na jego ramieniu i zaczełam odchodzić w kierunku schodów . Przy pierwszym ruchu czułam jak próbuje mnie zatrzymać, ale bez większych problemów odeszłam .
Zeszłam na dół i razem ze Steven poszliśmy do kuchni aby czegoś się napić. Trzeba przyznać, że przepychanie sie przez ludzi nie jest moją mocną stroną . Przypadkiem szturchnęłam kogoś ramieniem .
- Przepra... a właściwie to nie - powstrzymałam się dostrzegając kim był owa osoba .
- Och , Panna Kate Montgomery - wycedziła potrącona przeze mnie dziewczyna ze złoścliwym usmieszkiem .
- Właśnie tak , Caroline - odparłam beznamiętnie krzyzując ręce .
- Widzę, że już znalazłaś zastępstwo za Matta - oznajmiła z nutka ironii a we mnie się coś zagotowało .
Myślałam, że zaraz wybuchnę i wydrapię jej te proszące się o kłopoty oczy . Można powiedzieć, że była moim wrobiem #1 . Nie znosiłam lafiryndy . Gdy ją widziałam miałam ochotę nią rzucić { dosłownie }.
- To nie twoja sprawa, zdziro - oznajmiłam z przekąsem a połowa stojących ludzi się odwróciła w naszym kierunku .
- Kate .. - przeciągnął Steven
Nie sluchałam go . Wyobrażacie sobię ? Ja go nie słuchałam . O jaa , to niemożliwe .
Chwile później dostrzegłam stojącego Evana, Mikea, Steve oraz Matta . Nie wiem na co czekali , ale nie miałam zamiaru robić tam widowiska .
- Czyżby znowu wyrzucili Cię z domu ? Nie ma to jak mieszkać z byłym w jednym budynku . - wycedziła chamsko a ja ruszyłam do niej . Na szczęście za rękę złapał mnie Steven i nie pozwolił podejść do dziewczyny wiedząc, że będą kłopoty .
Wyrwałam się i przeszłam przez tłum wychodząc na dwór . [...]

-Kate

środa, 7 marca 2012

Rozdział VIII

[...] Widząc małą siostrę Kate zgłodniałam przyznaje , nie jadłam dzisiaj praktycznie nic prócz jednego tosta, którego zabrałam Rob-owi tuż przed wyjściem z domu. Cieszę sie że Kate i mała Zoey na jakiś czas zostaną u mnie , u nas. Tak na prawdę spodziewałam sie czegoś innego gdy pójdziemy do domu Państwa Montgomery , że ich rozmowa w końcu potoczy sie tak jak powinna , zakończy sie rozwodem czy czymś w tym stylu. A oni najzwyczajniej w świecie wyszli z domu zostawiając swoje dzieci, jednym zdaniem ''Mając ich w dupie'' .. nie zostawię tej sprawy tak.. zajmę sie tym ! Nie wiem jeszcze jak ale muszę jej pomóc -pomyślałam stojąc przed lodówką , mam zdecydowanie za duży wybór tego wszystkiego.. Chwyciłam butelkę wody bez namyślania sie nad smakami innych napoi. Po drodze wzięłam talerz pełen tostów przyrządzonych dokładnie tak jak ma nasza mała księżniczka, weszłam do salonu. Mimowolnie moje kąciki ust uniosły sie w szerokim uśmiechu gdy zobaczyłam jak Matt obejmuje Kate.. Obojętnie usiadłam na kanapie tuż obok nich, Matt miał kamienny wyraz twarzy na prawdę dawno nie widziałam go tak zdenerwowanego i opanowanego jednocześnie.
- Głodni ? - Palnęłam patrząc na nich z delikatnym uśmiechem trzymając już jednego tosta w ustach.
- Ja strasznie - wyprostowała sie na kanapie a Matt usiadł luźniej , tak miał zawsze czy są goście czy też nie siedział jak mu sie podobało. Stąd właśnie można było zgadnąć że to mój brat..robie zupełnie to samo.
- Wiedziałem że gdy wejdziecie do domu i zobaczycie tosty u małpiszona. - Zoey odwróciła sie w naszą stronę i wytknęła język w stronę chłopaka który wyraźnie był ta sceną rozbawiony. - więc zrobiłem dla was tez -dokończył śmiejąc sie nadal z reakcji Zo.
- Dzięki - wycedziłam.
- Pyszne.. - Dodała K. a ja podałam jej szklankę wody..
- No więc Matt , słyszałam że nie masz ochoty iść na imprezę.. - zaczęłam patrząc na niego z uroczym uśmieszkiem - więc może zajął byś sie małą przez ten czas.? - Przeniosłam wzrok na przyjaciółkę która siedzi tuż obok. - No chyba że nie idziemy , zamówimy pizze ściągniemy tu wszystkich i będziemy oglądać film za filmem do białego rana? - zamknęłam sie łapiąc powietrze - No widzicie co sie ze mną dzieje jak za dużo mówię. -Zaśmiała sie a oni razem ze mną.
- A czy to zawsze ? - Posłałam mu znaczące spojrzenie i szturchnęłam w bok - no dobra już dobra, nie wyżywaj sie na starszym - podkreślił..- bracie małolato.
- Nie ważne - rzuciłam obojętnie pod jego adresem - Kate , co ty o tym sądzisz.? - uniosłam brew.
Wybiła godzina siedemnasta trzydzieści, jej jak ten czas szybko leci. Nie dawno co wróciłyśmy ze szkoły.. Do domu wszedł Rob, Kate już miała mi odpowiedzieć, gdy ten znalazł sie w salonie.
- Cześć dzieciaki - rzekł rzucając kurtkę na kanapie. Spojrzał na mnie. - Steve nie będzie mnie całą noc , wrócę dopiero jutro w południe. Dacie sobie radę ?
- Jak zawsze.. - wycedziłam pod nosem delikatnie z wysiłkiem uśmiechając sie do niego.
- Zawsze sobie radzicie , kiedyś wam to wszystko wynagrodzę. - Powiedział wychodząc z salonu , poszedł na górę prawdopodobnie sie pakować. Przeniosłam wzrok na przyjaciółkę.
-Więc jak - zapytałam starając sie by mój głos nie zadrżał ani nic , uniosłam delikatnie kąciki ust.. Nie patrzyłam jej w oczy.. Zo podeszła do nas i usiadła mi na kolanach.
- Jasne czemu nie ale czy inni sie zgodzą? - Kate uniosła brew przyglądając mi sie uważnie.
- Popytamy , w końcu znowu mam wolną chatę.. - wymamrotałam a Matt wstał.
- Zo chcesz kakao ? - podszedł do mnie i wziął ją na ręce. - wiem że chcesz, chodź niedawno zrobiłem. - Wraz z dziewczynką opuścił salon.
- Rozpieszcza ja - rzuciła Kate.
- Jak zawsze - zaśmiałam sie.
- Więc co robimy ?
- W sumie to Matt mógłby z nia zostać, ale nie wiem sama czy mam ochotę dzisiaj na jakąkolwiek imprezę. - Uświadomiłam sobie wtedy że na prawdę nie mam ochoty na zabawę ani nic innego , westchnęłam. [...]

--Steve

wtorek, 6 marca 2012

Rozdział VII

[...] Sama nie wiedziałam co robić . W tej chwili byłam w emocjonalnym dołku . Nie wiedziałam co tak właściwie myśleć. Tak , często zdażały się kłótnie , ale już po prostu nie wyrabiałam . Miałam dość , w końcu jestem już prawie pełnoletnia i jestem pewna, że gdy dotrę do tej osiemnastki wyniosę się od tej patologicznej rodziny a Zoey wezmę ze sobą. Nie pozwolę aby ich kłótnie pozbawiały nas dachu nad głową . Zawsze mogę Zostać u Steve na jakiś czas . Matka przez pierwsze dni nie zorientuje się, że nas nie ma . Z pewnością .
- Tak, to dobry pomysł - skinełam głową i odwróciłam sie na pięcie w kierunku wyjścia .
- Może, pójdę .. - zaproponował Matt .
- Nie, przecież nie wezmę tam małej - pokręciłam głową .
Byłam sama sobą zdziwiona . Pierwszy raz od dawna zamieniłam, aż tyle słów z Matthewem .
- No nic , trzeba iść - dopadł mnie głos przyjaciółki a ja sama trąciłam noskiem, drobny nosek Zo .
Przez całą drogę zastanawiałam się co teraz dzieje się w domu . Nie wiedziałam czy mam się spodziewać jedynie tłuczonego szkła czy broń Boże rozlewu krwi . Nie wiem . Kiedy byłyśmy już przy bramie wejściowej i zobaczyłam dom w całej okazałości odezwały się wspomnienia . Serio . To, aż niewiarygodne jak dużo radości sprawiało niegdyś przebywanie w tym budynku . Nie jestem ćpunką, ale przyżekam, że każdy moment z mojego dzieciństwa przeleciał mi przed oczami . Zaśmiałam się przypominając jak długo chodziłam za mamą i prosiłam, a wręcz błagałam o rodzeństwo . Oczywiście zdawałam sobię sprawe jakaa to odpowiedzialność, ale żądźa posiadania takiego małego stworzonka jak Zo uświadamiała mnie w fakcie, że było warto .
Teraz to miejsce to jedne, wielkie bagno .
Westchnęłam cicho a Steve spojrzała na mnie z troską . Ona chyba najlepiej zdawała sobie sprawe z Tego jak mi źle .
- Wszystko okej ? - zapytała a ja tylko pokręciłam głową .
- Nic nie jest okej . Chcę mieć to już za sobą - wypuściłam głośno sporą dawke powietrza i ruszyłam w kierunku miejsca niegdyś nazywanego '' Domem '' . [...]
Już nie było słychać krzyków, łomotań itepe . Złapałam za gałkę drzwi frontowych i pchnęłam je umiarkowaną siłą wchodząc do środka .
To co zobaczyłam zbiło mnie z nóg . Wnętrze wyglądało tak jakby przeszło przez nie tornado . Nie spodobał mi się ten widok . Podeszłam do stołu gdzie leżała karteczka a na niej napis " obiad macie w lodówce " .
- Dobre - zgniotłam kartę i rzuciłam za siebie .
Widziałam, że Steve nie wiedziała co odpowiedzieć . Dla niektórych mogło się to wydawać zabawne .
- Chodź - zawołałam i weszłam po schodach do góry w kierunku mojego pokoju . Wyjełam spod łóżka walizkę i zaczełam wyrzucać wszystko z szafy wprost do torby .
- Mam nadzieje, że się nie obrazisz jeśli przenocujemy u Ciebie kilka nocy . Naprawdę nie będziemy sprawiać problemów .
- Jasne, nie ma sprawy - wycedziła przyjaciółka a ja chyba z bezsilności przytuliłam się do niej .
- Dziekuję - powedziałam tak cicho, że ledwo można było mnie usłyszeć .
Chwile później oderwałam się od przyjaciółki i dopięłam torbę wrzucając rzeczy siostry .
Zeszłyśmy na dół . Przed wyjściem zgarnęłam klucze z drewnianej komory i wychodźąc zamachnęłam się wyrzucając pęk jak najdalej { jednak ten rzut palantówką na zajęciach się przydał }.
Steve była widocznie zdziwiona tym co robię, ale to była moja zapłata .
Wróciłyśmy do domu Stev. . Kiedy wciągałam walizke po schodkach przed wejściem podszedł Matt i zaoferował pomoc . Nie byłam w stanie zaprzeczyć . Pomógł mi wnieść rzeczy do środka a ja sama dostrzegłam siedźącą przed telewizorem, na ziemi Zoey oglądającą jakieś kreskówki oraz wżerającą tosty ze stopionym serem i ketchupem . Mm, na sam widok zaburczało mi w brzuchu , ale nie dałam po sobie poznać .
- Napijesz się czegoś? - zapytała Steve. Zanim zdążyłam cos powiedzieć ona juz popędziła w kierunku kuchni . Widocznie była tak głowna jak ja .
Uśmiechnęłam się, usiadłam na kanapie i poczochrałam jasne włoski siostry . Zo nie była juz przestraszona . Wręcz przeciwnie - wydawała się szczęśliwa .
Nim sie obejrzałam stał za mną Matt . Opierał się łokciami 0 oparcie sofy spoglądając na mnie małą.
- Wszystko okej ? - zapytał a ja serio poczułam w jego głosie troskę.
- Tak - przytaknełam chociaz chciało mi się płakać .
I kogo ja oszukuję ? Przecież był on jedną z osób które znały mnie na wskroś . Przeskoczył na drugą stronę kanapy siadając tuż obok i objął mnie ramieniem. Nie miałam siły protestować . Wtuliłam się w niego a łza zakręciła mi sie w oku . Co ja robię ? Przecież ja nie płaczę. Tylko nie pomyślcie, że nie mam uczyc czy coś po prostu nie robie tego publicznie . Nawet nie zauważyłam gdy weszła do salonu Stev. [...]

-Kate

poniedziałek, 5 marca 2012

Rozdział VI

[...] Do domu doszłam w ekspresowym tempie , może dlatego że mieszkam nie daleko szkoły. Wyobrażacie sobie ? Nie masz wymówki na spóźnienia itd. Koszmar ! Drzwi były jak zawsze otwarte, Rob (przyjaciel mojego ojca tak właśnie miał na imię) .. twierdził że nigdy w życiu nie miał wrogów i osób którym zależałoby na jego nieszczęściu. ''czy jakoś tak 0,o''. Ale do cholery ! co jakiegoś tam włamywacza obchodzi jakie podejście ma on do ludzi i czy powinien go lubić czy też nie. Pewnym krokiem weszłam do mieszkania, Matthew siedział przed telewizorem z papierosem w ręku, co sygnalizowało że Rob-a nie było , nie wrócił jeszcze z pracy. Otworzyłam okno , pokój (a raczej salon) .. wyglądał jak jakaś palarnia z trudem dostrzegam swój własny czubek nosa. Usiadłam koło niego kładąc nogę na nogę, po chwili wyjęłam mu fajkę z ust gasząc go od razu.
- Steve , co jest ? Oszalałaś? - spojrzał na nie wymownie prostując sie na kanapie.
- Chciałeś pogadać , więc słucham. - wycedziłam.
- Tak chciałem. -zamilkł na chwilę spuszczając wzrok - Steve , nie wiem co mam robić. Tak wiem że narkotyki.. - Westchnął a ja prawie równocześnie z nim, w duszy ... Nie chciałam mu przeszkadzać, mało rozmawiamy. - Niszczą mnie i sprawiają problemy innym , postanowiłem z tym skończyć.. - Przyglądałam mu sie badawczo , spodziewałam sie dostrzec rozbawienie , coś co by oznaczało że sie ze mnie nabija. Ale tak się nie stało mówi całkiem poważnie. Teraz już wiedziałam dlaczego tak źle wygląda, nie bierze . ! Co sprawia że organizm słabnie.
- Matt - Zaczęłam wolno kładąc mu rękę na ramieniu- Bez względu na wszystko jesteś moim bratem. Moją jedyną rodziną, zawszę Ci pomogę i będę Cie wspierać w trudnych sytuacjach. Po prostu tak musi być. - Przytuliłam go odruchowo, ten od razu odwzajemnił uścisk a w moich oczach (zmęczonych oczach) zakręciły się łzy szczęścia.. ale nie płakałam.
- Dobra koniec tych czułości - Odsunął sie ode mnie i spojrzał w oczy. -Dzięki siostra - szepnął po chwili.
- Nie masz za co...poważnie. Nie jestem taka zła przecież - Zaśmiałam sie a on rzucił mi zabawny uśmieszek.
- Jak dla kogo - mruknął pod nosem.
- Dobra pogadamy na ten temat jeszcze , obiecuje. A teraz idę do pokoju, dzisiaj wieczorem impreza..pamiętasz ? - wyszczerzyłam sie jak głupia.
- Tak pamiętam , nie bardzo mam ochotę na nią pójść. - skrzywił sie w uśmiechu i spojrzał w okno. Od razu zorientowałam się o co chodzi.
- Możesz winić tylko i wyłącznie siebie Matt , ty to zniszczyłeś nie ona - rzuciłam bez przemyślenia.
- Wiem , nie chce o tym gadać , jasne.. ? - spojrzał na mnie, przez jego ciemne oczy przenikała nutka gniewu.
- Jasne , jak chcesz. Ja tylko powiedziałam jak jest , zrobiłeś największe świństwo. Tak na prawdę nigdy bym sie tego po Tobie nie spodziewała , a ta suka - zadrwiłam. ... - ... jeszcze z nią pogadam. - Nie chciałam powiedzieć Mattowi jakie plany mam w stosunku do Caroline Juliet Macaulay.
- Nie ważne - wstał i poszedł do kuchni. Tak właśnie unikał rozmów na tematy właśnie z nim związane. Westchnęłam kręcąc głową i ruszyłam na górę do swojego pokoju. Gdy tylko otworzyłam drzwi zorientowałam sie jak szybko musiałam sie dzisiaj szykować do szkoły , wszystko było porozrzucane a łóżko wyglądało jak bym dopiero z niego wstała. Ogarnęłam wszystko szybko było w końcu już sporo po piętnastej. Co ja mu zrobię - pomyślałam. - Zamiast po informować nas dwa a przynajmniej dzień wcześniej. Idiota.! - Westchnęłam i podeszłam do garderoby w zamyśleniu. Myślałam co ja mam niby dzisiaj włożyć , wiem to nie jest mój jedyny problem. Nie jestem, tego pewna że Matt na prawdę chce sie zmienić..przestać brać.
- Steve !! - usłyszałam krzyk Matta dobiegający z dołu.
- Już ! - podeszłam do barierki i spojrzałam w duł , Kate stała i patrzyła na mnie. Była strasznie zdenerwowana i przysięgam nigdy wcześniej w jej oczach nie widziałam takiego smutku. Zbiegłam szybko po schodach i stanęłam przed nią.
- Steve .. -usłyszałam cichy, cieniutki głosik małej Zoey , była w ramionach Matta .. Obradowałam ja szybko szczerym i pełnym przyjaźni uśmiechem. Jej mała twarzyczka była zaczerwieniona od płaczu.
- Co sie dzieje - Przeniosłam wzrok na Kate. Udawałam że nie wiem , ona od zawsze miała problemy z rodziną. W sumie głównie dlatego cieszyłam sie że Roba nigdy nie ma w domu.
- Ojciec wrócił - Jej słowa krążyły mi w uszach jak echo. - Jest w domu .. i znowu awantura. Znalazłam małą na schodach, na werandzie. - wycedziła przechadzając sie w tę i z powrotem.
- Kate uspokój się , możecie tu zostać.. - Przytuliłam przyjaciółkę - Może my dwie pójdziemy sprawdzić co sie tam dzieje a Matt zostanie tutaj z Zoey ? - zapytałam starając sie by mój głos brzmiał spokojnie, nie wyszło mi. Jestem równie mocno zdenerwowana co Tee. Znamy sie od zawsze , dokładnie wiem co sie dzieje u niej w domu. Często przychodziła do mnie by przeczekać sprzeczki ( a raczej wojny ) jej rodziców. Współczułam jej strasznie chciałabym by jej starszy wyjechał i już nie wrócił by ona, jej siostra i matka mogły żyć w spokoju, nie mówiłam tego na głos ale ona dobrze wie jakie mam zdanie na ten temat. [...]

--Steve

niedziela, 4 marca 2012

Rozdział V

[...] Dość trudno mi było skończyć jakże interesującą rozmowę ze Stevenem . Im dłużej z nim rozmawiałym tym bardziej moje stopy wrastały w ziemie myśląc, że zostanę tam na zawsze . Opowiedział mi o tym jak zaledwie tydzień temu wprowadził się do tego małego miasteczka . Mieszka u wujka niedaleko Reawol Street. Kiedy usłyszałam o owej imprezie o, której dziwnym trafem też dopiero co się dowiedziałam zaproponowałam Steven - owi aby tam przyszedł . Podałam mu adres a kiedy usłyszałam głos przyjaciółki akurat wymienialiśmy się numerami .
- Już, już idę - skinęłam głową i posłałam przyjazny uśmiech w kierunku nowo poznanego chłopaka - mam nadzieję, że wpadniesz - wycedziłam i odwróciłam się na pięcie w kierunku Steve .
- Na pewno - oznajmił uderzając telefonem o wewnętrzną stronę dłoni .
Nie wiedziałam co powiedzieć Steve . Byłam pewna, że czeka mnie długa pogawędka na temat nowego kolegi .
- A więc, Tee ... - przeciągnęła a na mojej twarzyczce pojawił się delikatny rumieniec .
- Nie rozmawialismy o niczym konkretnym - odparłam bez namysłu . - dowiedziałam się tylko kiedy tutaj przyjechał , zapytał czy Matt nie będzie zły przez nasza pogawędke . Było widać, że jest nieco przytłoczony ciągłym gapieniem się chłopaka . Nie dziwię się, przecież można dostać wylewu - wywróciłam oczami i mimo tego, że powiedziałam to bez jakichkolwiek odczuć zabrzmiało to zabawnie .
- Taa, no skoro tak sądzisz - Juz o nic nie pytała a ja mogłam odetchnąć z ulgą.
Poszłyśmy na dalsze zajęcia . Na szczęście dzięki temu, że pan Cooper miał zalane mieszkanie postanowił nie wracać na reszte lekcjii , więc pozostały nam tylko dwie . Zleciały bardzo szybko . Nie obyło się bez komentarzy nauczycieli na temat naszego zapachu { jednak miętówki nie za bardzo pomagają }. Kiedy wyszłyśmy ze szkoły była już 15.00 .
- Stev. To może spotkamy się u mnie . Mamy nie będzie a Zoey dawno Cię nie widziała . Przy okazji przygotujemy się na impreze - uniosłam kącik ust ku górze ruszając tanecznie biodrami .
- Świetny pomysł - wycedziła .
Rozstałyśmy się przy skrzyżowaniu ulic Ris Street oraz Oldr Street . W sumie nie miałam siły na nic . Kiedy dochodziłam do domu dostrzegłam siedzącą na ganku Zoey . Byłam zdezorientowana . Mała siedziała na schodkach skulona jak zbity pies a ja bez namysłu przykucnęłam przy niej . Z domu wydobywały się krzyki i dżwięki tłuczonego szkła . Nie odważyłam się tam wejść . Zo płakała , była roztrzęsiona .
- Ej, co jest ? - zapytałam unocząc mały podbródek ku górze . Nie miałam pojęcia co się stało . Mogłam tylko się domyślać .
- Mama znowu krzyczy . Tatuś wrócił a ona zaczeła rzucać z niego przedmiotami - odparła dziewczynka przecierając błękitne oczka dłońmi .
Przytuliłam ją i wzięłam na ręce . Nie mogłyśmy tam wejść . To tak jakbym weszła do paszczy lwa . Nie było do końca bezpieczne . Byłam podirytowana, zdenerwowana . Nie wiedziałam czy mam krzyczeć czy też płakać . Roznosiło mnie od środka .
- Pójdziemy do Steve , okej ? - spojrzałam na nią przecierając drobny policzek.
- Mhmm - skineła główką a ja ruszyłam w kierunku domu przyjaciółki .
Kiedy doszłam na miejsce zapukałam do drzwi domu przyjaciela, ojca Steve . Nie miałam pewności czy ktokolwiek tam jest . Właściwie S. szła do domu, ale mogło jej coś wypaść. Jednak każdy mój scenariusz został przełamany . Drzwi otworzył Matthew . Jego mina sprawiała wrażenie zdziwionej a ja sama bez słowa weszłam do środka .
- Jest Steve ? - zapytałam rozglądając się .
- Tak, w pokoju , ale ... - przerwał i spojrzał na Zoey która wyciągała do niego rączki .
Wziął małą na ręce . To był naprawdę świetny widok . To nie możliwe jak ćpun może mieć taki wpływ na małe dziewczynki . Wiem to brzmi smieszeni ale tak właśnie jest . Zoey była w niego zapatrzona jak w obrazek . Biedna nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo jest źle między nami . [...]

- Kate

sobota, 3 marca 2012

Rozdział IV

[...] Z uwagą cały czas słuchaliśmy Stevena. Ciekawi mnie dlaczego akurat dzisiaj wszyscy nauczyciele mają jakieś ''problemy''. W zasadzie co mnie to wg obchodziło ? Najważniejsze że nie ma lekcji i nie musimy marnować czasu , cennego czasu na siedzenie w salach w tak piękną pogodę. (Co ja mówię , od kiedy interesuje mnie pogoda). Napięcie pomiędzy Mattem a nowo poznanym kolesiem podnosiło sie z każdą sekundą. Spojrzałam na Kate , ona najbardziej wydaje sie być zdenerwowana z nas wszystkich. Podeszłam do niej wolnym krokiem obdarowując ją szczerym i przyjaznym uśmiechem. Skoro nie mamy lekcji .. ''przez godzinę'' wypadałoby coś wymyślić na ten czas. Drzewo przy którym stoimy od zawsze było naszym miejscem spotkań , od kąt nasza paczka sie zjednoczyła.
- Steve podziel się z bratem - Ponownie usłyszałam błagalny głos Matta w moim kierunku.
- Czy Ty sie nigdy nie nauczysz że jest takie coś jak sklep - mruknęłam na niego.
- Brak środków..- odpowiedział bez namysłu.- Rozejrzałam sie po wszystkich , napotkałam wzrok Evana , przyglądał mi się badawczo przez co od razu poczułam sie niezręcznie. Od pewnego czasu zauważyłam że darzy mnie sympatią a może i nawet czymś więcej. Ale czy ja potrzebuję jakiegokolwiek związku. W moim życiu tyle sie ostatnio dzieje , jestem sama z Mattem.. mieszkamy z najlepszym przyjacielem mojego ojca. Po ich śmierci nic sie nie układa.. właśnie ich śmierci. Najgorsze jest to że nie jest ona wyjaśniona.. Nie wiem co się stało, zginęli w pożarze zaledwie półtora roku temu. Wszystko mnie przytłacza , co boli jeszcze bardziej.
- Gdybyś nie tracił kasy na dragi na pewno stać Cie byłoby na fajki. - Westchnęłam ciężko odwracając od niego wzrok.
- Steve , w porządku - Kate spytała spokojnym i pełnym troski głosem. Uśmiechnęłam sie do niej po krótkiej chwili , sygnalizując tym ''pogadamy później''
- Nie nic mi nie jest , wszystko gra. - przytaknęłam wolnym ruchem głowy , zauważyłam jak Steven przygląda się nam w milczeniu. - Więc - zwróciłam sie do wszystkich obecnych. - mam pomysł na dzisiejszy wieczór...zważając na to iż jest dzisiaj piątek, słyszałam że Mike organizuje imprezę. I w zasadzie nie wiem czemu dowiaduje sie tego dopiero dzisiaj - przewróciłam oczami uśmiechając sie delikatnie. - no więc , idziemy? - rozejrzałam sie po twarzach wszystkich obecnych ... i wywnioskowałam od razu że pomysł im sie spodobał. Nagle na swoim ciele poczułam silny a za razem delikatny uścisk mężczyzny. przytulił mnie od tyłu delikatnie unosząc że aż straciłam ziemię pod stopami.
- Impreza ? .. jasne że idziemy. - Twardy męski głos Evana, zawirował mi w uszach. Słyszałam jak wszyscy z rozbawieniem patrząc na tą scenę, nie martwiłam sie niczym ... w sumie mnie też to rozbawiło.
- Evan oszalałeś ? Puść mnie - zaśmiałam sie jeszcze głośniej wyciągając rękę do Kate. Tee uniosła delikatnie kąciki ust w złośliwym uśmieszku przyglądając sie nam.
- Za jakieś piętnaście minut zaczyna sie przerwa. - oznajmiła nam. Even zatrzymał się i postawił mnie na równe nogi , spojrzałam na niego.
- No w końcu..- przez chwilę zakręciło mi sie w głowie ale mnie przytrzymał. - Nie rób tego więcej.. - Posłał mi czarujący uśmieszek.. co przypomniało mi dlaczego tak bardzo go lubiłam
- Nie obiecuje - poczochrał mi włosy a papieros którego trzymałam w dłoni wypadł mi - i bardzo dobrze .. - rzucił szybko.
- Jak możesz , nie mam więcej. - powiedziałam udając rozbitą.
- Gdybyś nie paliła , jak ja ! -wskazał na siebie i rozejrzał sie po wszystkich - nie miałabyś takich problemów.- Zaśmiałam sie nie odzywając już więcej , przeniosłam swój nieco zmęczony wzrok po nieprzespanej nocy na Stevena. Rozmawiał o czymś z Kate.. kawałek od naszej grupy. Nie miałam ani trochę zamiaru im przeszkadzać..
- Steve, przepraszam .. Masz racje. - usłyszałam za sobą głos swojego brata, aż mnie wmurowało.
- słucham ? - powiedziałam równocześnie odwracając sie w jego stronę.
- Nie ważne , pogadamy w domu , dobra ? - zapytał zadziwiająco spokojnym głosem.
- Dobra - odpowiedziałam po chwili wpatrując sie w niego. Nie poznałam go w tym momencie.. wiedziałam że ćpa itd, ale teraz wyglądał gorzej .. gorzej niż zawsze. Był blady ..ale trzymał się , nie brakowało mu sił. Nie chcąc poruszać tematów wychowawczych. O jej ! co ja mówię przecież nie jest moim synem i jest nawet starszy ode mnie... Dobra nie ważne po prostu nie chce sie z min kłócić przy wszystkich.
- Kate, musimy wracać - rzuciłam z w trudzie wymuszonym uśmieszkiem w stronę przyjaciółki.
- Tak my musimy też spadać.. - Matt wstał i podszedł do drzewa - Ej matole, chodź zaraz jest dzwonek..- krzyknął do Evana a ten ruszył w jego stronę z uśmiechem
- spójrz lepiej w lustro , chłopcze.. - odpowiedział mu na jego zaczepkę i odaj wdrapali sie na drzewo.
- Do zobaczenia , dziewczyny.. - Krzyknęli prawie równocześnie będąc już w sali.
Podeszłam do Kate i Stevana, nie chciałam przeszkodzić im w rozmowie.. ale niestety problemy ''SZKOLNE''...znowu wracają. [...]

-- Steve

piątek, 2 marca 2012

Rozdział III

[...] Byłam rozbawiona zbulwersowaną miną " Bodzia " kiedy spoglądał na nas oddalające się od klasy . Żyłka na jego czerwonym niczym pomidor czole pulsowała i sprawiała wrażenie jakby zaraz miała pęknąć pozbawiając chłopaka resztek rozumu . Niby był to prymus, ale kucie to była jego mocna strona . W dodatku spodnie naciągał powyżej, mocno powyżej pasa co wyglądało dość zabawnie biorąc pod uwagę, że najwidoczniej nie miał co tam ukrywać . Ale nie ! Nie będę wspominać .. myśleć o takich rzeczach ! Jejku wyobrażacie sobie Bodzia bez spodni ? O bleh !
- Jest przystojny . I to jak ! - wymsknęło mi się , a instykt samozachowawczy kazał mi się rozejrzeć aby przypadkiem nie okazało się, że owy chłopak znajduje się w pobliżu .
A i tak miał pewnie lekcje . Z tego co zauważyłam szedł w kierunku klasy pana Evansa - nauczyciela z Angielskiego . Z rozmyślań na temat nowego ucznia wybiła mnie Steve delikatnym szturchnięciem w bok.
- Panno K. czy dostanę dzisiaj odpowiedź ? - przechyliła delikatnie głowę w bok a ja zmrużyłam oczy chcąc przypomnieć sobie co mówiła - Pytałam, czy idziemy na fajke - pokręciła zmarnowana głową a ja uśmiechnełam się.
- Jasne - skręciłam w kierunku tyłu szkoły, gdzie znajdowały się stare już nieco wyżłobione schody do opuszczonego pomieszczenia dla woźnych . Od kiedy nasza szkoła dostała pieniądze za wygranie jakiegoś konkursu woźni dostali nowe '' pokoje '' a za reszte zainwestowano w komputery czy coś w tym stylu . Nie wiem, nie mam informatyki w tym roku . I chyba dobrze bo mam lepsze rzeczy do roboty niż nauka rysowania kół w najnowszym paincie { nie śmiejscie się, dla niektórych to lada wyzwanie }.
Sięgnęłam do torby zawieszonaj na ramieniu i wyciagnęłam paczkę LM- ów miętowych i włożyłam papierosa do buzi . Czekając, aż Stev. odpali wzięłam od niej zapalniczke i zaciągnełam się . Przysiadłam na schodku i wypuściłam gęsty dym nikotynowy przed siebie .
- Wiem, że nie chcesz stawac pomiędzy mną a bratem - powiedziałam bez namysłu wzruszając ramionami - Wcale się nie dziwie . Ja też bym pewnie nie potrafiła - Spojrzałam na nią jasnymi , nieco przyjaranymi tęczówkami .
- Ta .. to trochę trudne . I tak nie dogaduję się z Mattem , ale jest jedynym , który jeszcze się mnie trzyma . Jeśli chodzi o rodzinę - wzruszyła ramionai a ja pokręciłam głową .
- Rozumiem - posłałam jej przyjazny uśmiech .
Chwile później usłyszałam tylko gwizd , a kiedy uniosłam podbódek w celu sprawdzenia kto to jest zauważyłam Evana i Matta .
- Na fajke ? bez nas ? - zawołał Matt a ja bez słowa znowu spojrzałam przed siebie .
- Tak wyszło - zawołała Steve - Jeśli wam to przeszkadza, to zapraszamy - oznajmiła spoglądajać na drzewo które rosło tuż przy oknie . Chłopcy korzystając z okazji, że nauczyciel Fizyki wyszedł zeszli po drzewie do nas .
Matthew od razu podszedł do siostry w celu wyżebrania papierosa jednak ta nie chciała mu dać sądząc, że ma tylko jednego.
- Skoro tak. Znajdę innego - oznajmił zerkając na mnie kątem oka ja uniosłam wzrok ku górze myśląc " why me god " .
Chłopak usiadł tuż obok mnie spoglądając błagalnym wzrokiem zbitego psa . Nie znosiłam gdy to robił bo zawsze dawałam się . Shit ! nie ma mowy , nie tym razem . Odwróciłam wzrok a on przyciagnał mnie na swoje kolana .
- Tee , nie bądź taka . daj się sztachnąć .
- Nie ma mowy - pokręciłam głową .
- No bądź miłą dziewczynką .
Kiedy to usłyszalam coś się we mnie zagotowało . Wiem, że to co powiedział to nie było nic złego , ale zaciągnełam się i wydmuchałam w niego kępą dymu .
- Taką Ciebie pamiętam - oznajmił a na jego twarzy znów zawitał ten szarmancki uśmiech .
- I niech tak pozostanie - skwitowałam schodząc z jego kolan i zawiesiłam wzrok przy drzewie.
Ku mojemu zdziwieniu stał tam potrącony przeze mnie chłopak . Nie wiem czemu, ale moje kąciki ust momentalnie się uniosły . Tylko katem oka dostrzegłam wrogie spojrzenie Matta w kierunku nieznajomego co jeszcze bardziej zmotywowało mnie do zrobienia pierwszego ruchu . Jednak nim zdązyłam cos powiedzieć już usłyszałam głos chłopaka którego barwa utkwiła mi w pamięci po naszym małym '' wypadku ''.
- Cześć Kate - wycedził chłopak a ja byłam tak podekscytowana w środku, że minęła dłuższa chwila zanim coś wykrztusiłam .
- Cześć - zamachałam nikle dłonią .
- Hej - powiedziała Steve chcąc powstrzymać niestosowną ciszę i wystawiła dłoń w jego kierunku .
- My nie zdążyliśmy się poznać . Jestem przyjaciółką tej ciapy, która według Pani Cooper spoufalała się z Tobą na ziemi- zaśmiała się cicho a ja połozyłam dłoń na czole w celu pokazania jak bardzo jestem zażenowana .- Jestem Steve Hathawy - oznajmiła.
- Miło poznać , jestem Steven Walker - skinął głową chłopak i uścisnął jej dłoń .
Chwilę później Evan zrobił to samo . Jednak Matt stał jak wryty od czasu gdy usłyszał złożoną wypowiedź siostry . Nie czekając na nic Stev podszedł do Matta .
- Nie martw się , to nie tak . Twoja dziewczyna jest bezpieczna - odparł rozbawiony a ja odchrząknęłam .
- Nie jestem jego dziewczyną - oznajmiłam krzyzując ręce .
Matt spojrzał na mnie z żalem a ja odwróciłam wzrok .
- Sam się o to prosiłeś - dodałam po chwili .
- A więc , jeszcze raz . Jestem Steven - wyciagnał dłoń w kierunku pana M. a on z niechęcią odwzajemnił gest .
 To była dość niezręczna sytuacja zważając na to, że wszyscy pewnie zauwazyli napięcie w grupie . Dopaliłam papierosa po czym zdeptałam go butem . Steven opowiedział nam o tym jak jego klasa została zwolniona z reszty zajęć po telefonie do Pana Evansa w celu uświadomienia mu , że jego mieszkanie jest całkowicie zalane wodą . [...]


- Kate

czwartek, 1 marca 2012

Rozdział II

[...] Zauważyłam w Kate coś dziwnego , coś co widziałam w dniu gdy poznała mojego brata. Trochę żałuje tego że im się nie ułożyło , Kate jest moją przyjaciółką odkąd pamiętam a Matt moim bratem więc nie jest mi łatwo. Nie chce przyjmować żadnej strony , by ich nie zranić (czy coś w tym stylu). Westchnęłam idąc w kierunku sali od historii , nasza cała klasa jak grzeczne i posłuszne dzieci stali już ustawieni przy drzwiach. Nie rozumiem ich , ogólnie całej tej pieprzonej szkoły po co komu zasady którym trzeba nie dostosowywać. Ludzie powinni mieć własne zdanie , a skoro chcą uczęszczać na lekcje po prostu stoją przed drzwiami...leżąc siedząc czy też śpiąc to ich wybór. Spojrzałam na Kate , posłusznie leniwym krokiem stanęłyśmy na końcu kolejki do sali.. Rozejrzałam sie po twarzach osób zgromadzonych , każdy miał w rękach zeszyt lub kartkę z niekrótką notatką. Co?! Czyżbym o czymś zapomniała ? Prymuską nie jestem ale uczę się prawie z lekcji na lekcje. Teraz nie miałam na to siły , jedna jedynka w te czy wew te nic mi nie zrobi. Nie spałam całą noc , myślałam o różnych sprawach o których dowiedziałam się niedawno , wiedziałam że w końcu muszę o wszystkim powiedzieć Kate, ale nie teraz nie chciałabym namieszać w życiu wszystkich jeszcze bardziej. Zauważyłam jak w naszym kierunku zmierza Pani Margaret Cidy. Patrzyłam z nadzieją by podeszła do nas i oznajmiła że Panny Kraap nie ma , że przejechał ją autobus lub inny pojazd na kółkach ( no dobra żartuje, nie chcę być powodem kogoś śmierci - na razie). Rozejrzałam sie po korytarzu wszystkie klasy już zdążyły wejść do swoich sal i zapewne odbywają już swoją męczarnie. Zastanawiając sie dlaczego korytarze szkolne ciągną sie w nieskończoność patrzyłam jak Margaret dociera do nas z szerokim uśmiechem. Co mnie nie dziwiło , ona (mówiąc ona - tak nie mam szacunku do starszych).. zawsze jest pogodna i szczęśliwa z życia a przynajmniej taka wydaje sie być.
- Dzisiaj odwołano wam lekcje historii - Oznajmiła w końcu , spokojnym i zadziwiająco opanowanym głosem. I nagle poczułem ucisk w żołądku , nie ze zdenerwowania a raczej ze szczęścia. Ominie mnie kartkówka, odpowiedź czy tam sprawdzian. Nie mam pojęcia ostatnio nie jestem bieżąco z sprawami ''szkolnymi''... czy też ''życiowymi''
- Więc z kim mamy zastępstwo - Uniosłam brew patrząc na nią. Mimo swojego młodego wieku , nie jest atrakcyjną kobietą. Jej rozczochrane włosy opadały jej na twarz a zarośnięte brwi zasłaniały głęboki kolor jej oczu. Szczupła , bardzo szczupła kobieta.. Tak ! można by ją opisać jednym zdaniem ''Brzydula Ula''.. Jej starodawny styl ubierania wnioskował że nie jest ona mężatką i zapewne nadal mieszka z rodzicami.. O czym ja myślę??!!... wzdrygnęłam sie gdy Kate szturchnęła mnie delikatnie..
- Co jest - Zapytałam szybko , przenosząc wzrok na nia.
- Co ty Steve , śpisz? Mamy okienko .. nie ma lekcji. ... Przynajmniej tej - Wzruszyła ramionami. Przytaknęłam jej ruchem głowy i spojrzałam z powrotem na Pannę Cidy.
- Macie udać sie do świetlicy lub biblioteki , nikt nie ma opuszczać terenu szkoły na tej godzinie. Jasne ? - Zapytała a wszyscy lub część z nich przytaknęło jękiem ''Tak''. Patrzyła na nas jeszcze przez chwilę i odeszła. Przewróciłam oczami wrzucając plecak do szafki która stała tuż obok sali 300 (gdzie odbywały sie lekcje Historii).
- Kto by jej słuchał. -powiedziałam do siebie , wiedząc że i tak połowa mnie usłyszała. Spojrzałam na Kate po czym na resztę klasy.
- Idziemy ?
- Oszalałaś ? - z grona osób usłyszałam cichutki głosik od razu wiedziałam kto to jest. Drobny chłopczyk.. Mówiąc ''chłopczyk''..mam na myśli to w sensie dosłownym. Nie wysoki zaledwie metr sześćdziesiąt , klasowy kujon. Zawsze przestrzegał zasad i reguł.
- O jej Bodzio - Nie miał tak na imię , ale tak właśnie uwielbiałam go nazywać po tym jak obejrzałam film o dzieciaku który rozumem przewyższał filozofów. - nie martw sie nie musisz iść z nami. Biblioteka jest w tamtą stronę - Wskazałam mu dłonią po czym przeniosłam wzrok na przyjaciółkę i pozostałych..
- No weźcie chodźcie , przerwa na papierosa nam nie zaszkodzi.
- Dobra ja wchodzę - Kate stanęła tuż obok mnie posyłając mi uśmiech zrozumienia. - Idziemy ? -zapytała ponownie wszystkich obecnych.- Oczywiście nie razem , każdy pójdzie w swoją stronę na tej godzinie. Chodzi mi tylko o to żeby nikt nie zjawił sie w świetlicy ani bibliotece... z naszej klasy , prócz Bodzia.. - przewróciła oczami. A ja zrobiłam krok na przód.
- To duża szkoła , jeśli nikt tam sie nie zjawi nie zorientują sie że powinniśmy teraz tam przebywać. - Patrzyłam na każdego z osobna , wszyscy z uśmiechem na twarzy ruszyli korytarzem w stronę schodów prowadzących do głównego holu gdzie najbezpieczniej było wydostać sie ze szkoły. Znamy tego strażnika..zawsze pozwala uczniom opuszczać teren pod ochroną ( zabudowany zwany szkołą , budą WIĘZIENIEM !!) , nie wiem może dlatego że jest za stary by kogokolwiek gonić. Gdy wszyscy zniknęli mi z oczu .. korytarz był zupełnie pusty.
- Nie znam tego kolesia na którego dzisiaj wpadłaś - Rzuciłam by zacząć jakąś normalną rozmowę z ludźmi na poziomie. - pewnie jakiś nowy - zaśmiałam sie szturchając ją delikatnie, na jej twarzy pojawił sie promieniujący zachwytem uśmiech - przystojny jest. [...]

--Steve