środa, 11 lipca 2012

Rozdział XXI

[...] Wraz z Mikem ruszyliśmy pozostawiając Steve daleko za sobą. W obecności chopaka trudno było sie nie uśmiechać. Zazwyczaj musiał na koniec zdania dopiąć swoją ciętą riposte, która wręcz rozrywała mnie od środka podczas ataku śmiechu. Jednak po chwili nieco spoważniałam i zerknęłam na przyjaciela zatroskanym spojrzeniem.
- Z Evanem wszystko okej ? To znaczy .. to normalne, że robi sobie on krzywkę, to w końcu Evan ...
- Wszystko dobrze. Sądzę, że widok Steve na pewno go ucieszy. - Zapewnił mnie a ja pokręciłam rozbawiona głową.
- Poczekaj ... To oni w końcu ze sobą są czy jak ? - Zapytałam a Mike wzruszył bezradnie ramionami obdarowując mnie przyjacielską sójką w bok. [...]

[...] Mineło trochę czasu zanim zdołałam sie pozbyć Mika i zdać sobie sprawę, że właściwie nie mam co robić a do spotkania pozostało jeszczę trochę czasu. Nie chciałam wracać do " domu ". Właściwie jeśli mogłam to tak nazwać. Nie mieszkałam tam już chociaż powinnam, zważywszy na wiek. postanowiłam w takim wypadku iść do domu Eve przebrać się i może coś zjeść. Cały czas zastanawiałam się co robi ta dwójka. Nie nie chodziło mi o Matta i Caroline. Raczej miałam na myśli dwójkę przyjaciół, którzy byli wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Hah jak to się mówiło - Epicka miłość. Szkoda, że tak późno się zorientowali. Z głębokich przemyśleń czy też wewnętrznego transu wybudził mnie dźwięk dzwonka telefonu. Czym prędzęj wyciągnełam go z tylnej kieszeni i zerknełam na wyświetlacz spostrzegając napis : " Steven ". Było mi niesamowicie głupio po tym co się wydarzyło nad jeziorem więc postanowiłam nie odbierać. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i westchnęłam przeciągle po czym weszłam do domu zgarniając przy wejściu leżące na stole jabłko i zwróciłam się w kierunku schodów. Przechodząc obok drzwi kuchni cofnełam sie o krok aby przez nie zerknąć i dostrzegłam siedzącego tam brata przyjaciółki. Czytał jakąś ulotkę napychając się bitą smietaną prosto z opakowania. Weszłam do pomieszczenia i zmarszczyłam znacząco brwi.
- Ty w domu ? - Zapytałam przyglądając się mu z uśmiechem po czym usiadłam na stołku naprzeciw chłopaka opierając łokcie o ladę i odgryzłam kolejny kawałek jabłka.
- Taak, jeśli chcesz mi dowalić dzisiaj to daj sobie spokój. - Oznajmił z przekąsem a ja parsknęłam.
- Myślisz, że odmówię sobie możliwości dowalenia Tobie ? Właściwie nie wiem co mnie bardziej dziwi : To, że czytasz .. czy to, że nie jesteś z tą latawicą. - Zadrwiłam a chłopak zerknął na mnie spod ulotki próbując powstrzymać rozbawienie.
- Zamawiam pizze, skusisz się? - Byłam pewna, że chce odwinąć się od tematu.
Pokręciłam przecząco głową.
- Za godzinę jesteśmy umówieni w fabry... - Nie zdążyłam dokończyć kiedy znowu usłyszałam dzwonek telefonu. Odrzuciłam połączenie. - Co ja mów .... A no tak, idziemy do fabryki. - Skwitowałam.
- Beze mnie ? - Uniósł brwi ku górze ja wzruszyłam ramionami.
- Nie sądziłam, że Cię tutaj spotkam. Raczej spodziewałam się kartki z niapisem : " Nie wrócę dzisiaj na noc. Jestem zbyt zajęty swoim nowym życiem aby pamiętać o przyjaciołach. " - Przerwałam na moment a Matt przewrócił teatralnie ciemnymi tęczówkami. - I tutaj wcale nie chodzi o mnie czy o nasze rozstanie. Chodzi mi o przyjaciół. Steve, Mike a nawet Evan. Pamiętasz ? - Zerknełam na niego i wzruszyłam ramionami. - W sumie ... Nie ważne.. to twoja sprawa.
Byłam raczej zawiedziona , nie zła. Weszłam do pokoju i zarzuciłam na siebie krótkie szorty oraz długą, luźną, miętową koszulkę, którą wsadziłam do spodenek a do tego czarne wysokie trampki, które były już nieco rozwalone co było efektem mojego niedbalstwa. Wyszłam z domu i ruszyłam na spotkanie. Byłam ciekawa czy Matthew też się tam pokaże. [...]



- Kate

Rozdział XX

Sytuacja w jakiej znajduje sie Kate jest trudna , rozumiem ją ... nie każdy w jej wieku ma takie problemy , jestem jej przyjaciółką wiem. Powinnam ją wspierać by wiedziała, że jestem z nią i zawsze będę.. Ale nie bardzo wiem jak , sama gubię sie w tym wszystkim , życiu , rodzinie. Słuchając jej tak przez parę minut , wyczułam w jej głosie ból i smutek... przez cały czas zastanawiając sie co mam jej potem powiedzieć. Że będzie dobrze - nie będzie. Że sie ułoży - nie ułoży. Więc co , ona oczekuje ode mnie szczerości , choćby  nie wiem jak bardzo byłaby okropna. [...].. Kate zatrzymała się tuż przede mną, błądziła gdzieś wzrokiem , aż w końcu spojrzała na mnie...
- Co mam zrobić , wszystko sie komplikuje. - powiedziała półszeptem jakby miała sie zaraz rozpłakać, czemu bym sie nawet nie zdziwiła. 
- Emm... Kate , wiesz.. -zaczęłam nie wiedząc co wg mówię.. Na prawdę , kurde..! Czemu tak musi być , dlaczego w życiu spotyka nas zawsze coś złego. Pokręciłam głową biorąc sie w garść, położyłam jej dłoń na ramieniu i delikatnie uniosłam kącik ust w uśmiechu- Posłuchaj , wiem że jest Ci trudno ... ale nie uciekaj od tego dzięki czemu poczujesz sie lepiej , dzięki czemu w Twoim życiu pojawi się choćby trochę szczęścia.. nie.. dziewczyno -zaśmiałam sie- ..przecież ty szalejesz za nim , z wzajemnością... Od samego początku coś między wami jest.. i widzę ten blask w oczkach gdy na niego patrzysz..-powiedziałam uśmiechając sie nieco szerzej by ją rozweselić ... jej usta mimowolnie również uniosły sie, przez co poczułam sie znacznie lepiej. - a co do Twojego ojca..-zrobiłam zabawną minę-... niedługo kończysz osiemnaście lat, zabierzesz małą z dala od niego..i zamieszkasz..oczywiście.. ze mna.. -szturchnęłam ją delikatnie a ta spojrzała mi w oczy, chwyciłam ją za jedną dłoń delikatnie kiwając-.. dobra a tak poważnie... -zacisnęłam delikatnie wargę-.. obie wiemy jaki on jest , i obie go nienawidzimy..całe szczęście że nie bywa w domu zbyt często... Pamiętaj zawsze możesz przyjść do mnie z młodą... zawsze.. ok..? -uniosłam brew , Kate kiwnęła głową i delikatnie sie uśmiechnęła , przytuliłam ją. 
- Rob wrócił... - wycedziłam , by zmienić już temat. Wiem ze to dla niej ważne i wg, dla mnie tez..bo przecież ważne dla mnie jest jej szczęście...ale ona zasługuje na chwilę beztroski.
- Jak to ..? - po chwili wydobył sie z ust przyjaciółki cichy głosik- przecież pojechał szaleć z ta swoją nową Miss Lady. -zaśmiała sie , a ja mimowolnie wraz z nią-... idziemy na papierosa..? -zapytała a ja twierdząco kiwnęłam głową kierując sie w stronę lasu , gdzie blisko było z parku w którym sie właśnie znajdowałyśmy. 
- Tak , jasne... nie paliłam już ..ymm od dawna.. -powiedziałam w zastanowieniu i przeszperałam torebkę w poszukiwaniu telefonu komórkowego. Znalazłam , jej dlaczego ja zawszę muszę zabierać ze sobą wszystkie te rzeczy ..nie nie nie...dlaczego to wszystko jest mi potrzebne..? o,O Spojrzałam na ekran , wyświetlana nowa wiadomość... Dobiegła mnie głos K. 
- Widziałaś dzisiaj może Caroline ? -zdziwiłam sie i nie czytając wiadomości spojrzałam na nią unosząc brew-.. nie , nie widziałam a dlaczego pytasz.? Chociaż tak, jechała dzisiaj gdzieś z Matt- em. Nie wiem gdzie , bo jak wiesz nie zwierza mi sie ..-przewróciłam oczami- .. coś sie stało.? -zapytałam-...
- Nie , nic sie nie stało ..tak sie pytam .. muszę z nia zamienić parę zdań.. -ściszyła głos, przez co wiedziałam że nie zamierza tłumaczyć mi dlaczego i po co. Kiwnęłam głową i spojrzałam przed siebie , zobaczyłyśmy Mike-a siedzącego na konarze drzewa.
- O patrz , jeśli chodzi o palenie... ten sie zjawia nie wiadomo skąd. -zaśmiałam sie widząc głupawy uśmieszek przyjaciela-..
- A jakże by inaczej... -dodała Kate rozglądając się. Doszłyśmy do niego wolnym krokiem Kate poczochrała mu włosy , częstując szlugiem ... Zaśmiałam sie-..
- Mike , przyznaj sie.. śledzisz nas..-zmrużyłam oczy z przenikliwym spojrzeniem-
- Nie dziewczyny , to nie moja wina ze to wy nie potraficie spuścić mnie z oczu..-zaczesał włosy a my równocześnie wybuchnęłyśmy śmiechem-..
- Jaaasne..-wycedziłam-
- A tak serio , wracałem właśnie od Evan-a... -spojrzał na mnie znacząco a ja zmarszczyłam brwi-..
- Co u niego..? -zapytałam patrząc na chłopaka-..
- No nie wiem czy dobrze, jakąś godzinę temu skręcił kostkę... i z gipsem na nodze siedzi w domu przed telewizorem ..denerwując sie tym że nie czytasz ani nie odbierasz telefonu... - O kurcze.! jak to , spojrzałam w telefon, faktycznie jedno nie odebrane i jedna wiadomość...
'' Hej Steve , nie mogę dzisiaj sie z Tobą spotkać. Zabawne, skręciłem kostkę podczas treningu i nie bardzo mam jak sie poruszać. Jak będziesz mogła to wpadnij i nie śmiej sie... Wiem że zjebałem.... ''
Uniosłam wzrok ilustrując przyjaciół wzrokiem... kiwnęłam delikatnie głową.
- To ja może jednak do niego pójdę.. -spojrzałam na Kate a ta uśmiechnęła sie delikatnie-..
- Będziemy czekać wieczorem tam gdzie zawsze.. -wycedziła i oboje wolnym krokiem zaczęli sie oddalać. Stałam jeszcze chwilę w miejscu odprowadzając ich wzrokiem. Kate mówiąc ''tam gdzie zawsze''..miała na myśli starą opuszczoną fabrykę opon samochodowych. Nikt tam nie przychodził , więc spokojnie mogliśmy tam przebywać ..z dala...z dala od tego wszystkiego....




-- Steve.